ABW wydała negatywną opinię na mój temat, wszczynając trwający ponad 12 lat administracyjny koszmar. Przez wszystkie lata nie wystosowano przeciwko mojej osobie żadnego aktu oskarżenia - mówił Paweł Juszkiewicz przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Warszawie. Polakowi z Białorusi groziła deportacja do reżimu Łukaszenki.
"Dziś Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił decyzje Wojewody Kujawsko-Pomorskiego oraz Szefa Urzędu ds. Cudzoziemców o cofnięciu mi pobytu stałego i przywrócił mi prawo pobytu w miejscu, które jest moją drugą Ojczyzną" - poinformował we wtorek (9 lipca) na swoim profilu na Facebooku Paweł Juszkiewicz.
W niedzielę (4 lutego) minął termin, do kiedy dr Paweł Juszkiewicz miał opuścić Polskę. Grozi mu deportacja na Białoruś. - Składam wniosek o ochronę międzynarodową - mówi naukowiec, białoruski opozycjonista polskiego pochodzenia
Jest szansa, aby białoruski opozycjonista Paweł Juszkiewicz nie musiał opuszczać Polski. W zatrzymanie jego deportacji włączył się nowy wojewoda kujawsko-pomorski.
O sprawie dr. Pawła Juszkiewicza, obywatela Białorusi, z pochodzenia Polaka, pisaliśmy na łamach "Gazety Wyborczej". Mieszkający w Polsce od 20 lat, szanowany naukowiec, występujący przeciw reżimowi Łukaszenki otrzymał nakaz opuszczenia naszego kraju w ciągu miesiąca. Bez wyjaśnienia, jaki jest powód deportacji, bez możliwości obrony.
- Byłem w Polsce przygotowywany do pełnienia obowiązków dyplomaty białoruskiego po upadku reżimu Łukaszenki. A teraz polskie władze chcą mnie w ręce tego reżimu wydać. Z jakiego powodu? Nie wiem - mówi dr Paweł Juszkiewicz, obywatel Białorusi, z pochodzenia Polak.
10 listopada przed polską ambasadą w Mińsku, a 11 listopada przed konsulatem w Grodnie odbyły się wiece wsparcia dla osadzonego lidera Kamractwa Wojciecha Olszańskiego. Podobne manifestacje w okolicach 11 listopada odbyły się również w innych miastach Białorusi. Wiece entuzjastycznie relacjonowały reżimowe media, relacja ukazała się m.in. w Bielaruś-4.
Najczęściej znajdują pracę w magazynach czy na produkcji. Niemal wszyscy dorośli uchodźcy, którzy otrzymali PESEL w Bydgoszczy, pracują.
W Polsce czuję, co to wolność. Przestraszyłam się tylko raz: gdy media zamilkły. Od tego zaczął się przecież nasz koszmar.
- Zapraszamy wszystkich, napiszcie list do żołnierzy walczących na froncie w Ukrainie za naszą i waszą wolność i demokrację. To bardzo ważne, żeby czuli wsparcie świata - zachęca Anton Antsipau, członek białoruskiej diaspory w Bydgoszczy.
- Wierzę, że wkrótce pokonamy nie tylko armię rosyjską, ale pokonamy cały rosyjski system. Myślę, że rozpadnie się od środka, a ta wojna stanie się dla niego śmiertelna - mówi walczący w Kijowie białoruski ochotnik o pseudonimie "Żubr"
- Każdy z przytomnych Białorusinów wie, że to z naszego kraju strzelają rakietami do naszych sąsiadów, naszych przyjaciół. Z naszego terytorium wjechały rosyjskie czołgi. Ukrainki z dziećmi siedzą w schronach i boją się, czy może nasi żołnierze też nie włączą się do walki i dołączą do tej agresji. To wielki wstyd - mówi białoruski poeta Andrej Chadanowicz. I przeprasza Ukraińców.
- Białoruska prodemokratyczna opozycja zawsze mówiła, kim jest Alaksandr Łukaszenka, my od 25 lat walczymy z dyktatorem, ale Zachód tego nie słyszał, Zachód nic nie robił i zawsze wszystko ostatecznie Łukaszence wybaczał. A teraz my widzimy, do czego doprowadziła ignorancja Zachodu - mówi Białorusin Hleb Vajkul.
"Byłem w obozach w Jordanii, Libanie i Turcji. To było straszne. Żaden z tych ludzi, z którymi się zetknąłem, nie był niczemu winny". O dramacie uchodźców z białoruskiej granicy rozmawiam z Bassamem Aouil, pochodzącym z Syrii psychologiem i psychoterapeutą, od wielu lat mieszkającym w Bydgoszczy.
"Dobrych rozwiązań w tej sprawie nie ma żadnych". O problemie uchodźców znad białoruskiej granicy rozmawiam z bydgoskim posłem Lewicy Janem Szopińskim, przewodniczącym Podkomisji ds. Obywatelskich, Cudzoziemców i Migracji
Prezydent Bydgoszczy zadeklarował pomoc białoruskiej sprinterce Kryscinie Cimanouskiej, którą siłą chciano przetransportować z Tokio na Białoruś za krytykę władz związku lekkoatletycznego.
"Wolna Białoruś", "Solidarność naszą bronią", "Żywie Biełaruś", "Każda dyktatura się kończy" - skandowali obecni na sobotnim wiecu poparcia dla ofiar reżimu Łukaszenki.
W sobotę, 10 lipca 2021 o godz. 18 na moście Staromiejskim w Bydgoszczy odbędzie się kolejny wiec solidarności z Białorusią. - Za kratkami są setki ludzi! Wydawane są surowe i absurdalne wyroki. Białoruś potrzebuje naszego wsparcia, czekamy na wszystkich - zapraszają mieszkający w Bydgoszczy Białorusini.
- Działania policji podjęte w związku ze zgromadzeniami 29 maja 2021 r. w Bydgoszczy i Toruniu nie znajdują żadnego uzasadnienia ani politycznego, ani prawnego - komentuje specjalnie dla bydgoskiej "Wyborczej" dr Hanna Machińska, zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich.
- Smutne jest, że policja bagatelizuje sprawę, wyjaśnienia mają charakter sztampowy. Zadaniem policji powinna być ochrona obywateli, a nie ich zastraszanie, szczególnie podczas pokojowych demonstracji - komentuje bydgoski poseł Lewicy Krzysztof Gawkowski
- Cieszę się, że mogliśmy wam pomóc. Czujcie się bydgoszczanami - mówił dziś (24 czerwca) prezydent Rafał Bruski podczas spotkania z rodzinami, które uciekły z Białorusi przed prześladowaniami ze strony reżimu Alaksandra Łukaszenki.
W sobotę, 12 czerwca, w amfiteatrze przy ul. Mostowej odbył się kolejny wiec wsparcia dla ofiar reżimu na Białorusi. Uczestniczący w wiecu Białorusini z diaspory w Kujawsko-Pomorskiem odczytali listy więźniów politycznych Aleksandra Łukaszenki, apelowali o pisanie listów do uwięzionych i bojkot firm wspierających białoruskie władze. Tym razem policja nie niepokoiła uczestników wiecu.
- Każdego da się złamać. Każdy człowiek ma swój osobisty próg wytrzymałości. Na miejscu Romana mógł być każdy z nas - mówi Hleb Vajkul, student z Białorusi, kolega Romana Protasiewicza.
Dziś (2 czerwca) pod Komendą Miejską Policji w Bydgoszczy odbyła się konferencja prasowa dotycząca interwencji funkcjonariuszy podczas wiecu obywateli Białorusi na Starym Rynku. Jej inicjator - bydgoski radny Robert Langowski - złożył w imieniu środowisk, stowarzyszeń oraz indywidualnych obywateli Bydgoszczy i województwa kujawsko-pomorskiego oficjalny protest.
Kujawsko-pomorska policja nie udzieliła odpowiedzi na pytania, które skierowaliśmy do niej w sprawie zastraszania manifestujących w Bydgoszczy i Toruniu Białorusinów. Zadajemy zatem pytania szefowi Kancelarii Prezesa Rady Ministrów - Michałowi Dworczykowi.
Po kontrowersyjnej interwencji policji, przeprowadzonej 29 maja podczas wiecu wsparcia dla prześladowanych obywateli Białorusi w Bydgoszczy, Wyborcza w imieniu Czytelników wystosowała do rzecznika policji szereg pytań. Wczoraj wieczorem nadeszła odpowiedź.
"Niech żyje Łukaszenka, niech żyje Putin, wypierdalaj, won z mojego kraju" - usłyszał w sobotę (29 maja) pod bydgoskim ratuszem Hleb Vajkul, pochodzący z Białorusi student UMK, po manifestacji wsparcia dla ofiar reżimu Łukaszenki. A potem oczy zalał mu gaz. - Złożyliśmy w prokuraturze zawiadomienie - mówi mecenas Michał Bukowiński.
Policja bezprawnie spisywała i zastraszała uczestników sobotniej (29 maja) demonstracji na Starym Rynku - Białorusinów i wspierających ich bydgoszczan. Prezydent Rafał Bruski pisze w tej sprawie do premiera Mateusza Morawieckiego.
To, co się wczoraj wydarzyło na bydgoskim Starym Rynku, jest niesłychanym skandalem. Na pokojową manifestację, wspierającą ofiary bestialskich tortur i prześladowań, w - podobno - wolnym i demokratycznym kraju ruszył kordon policji. Jako wolne media, mające za podstawę swej misji kontrolowanie władzy w imieniu i dla dobra obywateli, żądamy odpowiedzi: kto wydał taki rozkaz?
Czarny dzień bydgoskiej policji. Podczas wiecu wsparcia dla represjonowanych ofiar reżimu białoruskiego dyktatora Alaksandra Łukaszenki na Starym Rynku w Bydgoszczy policja usiłowała przerwać spontaniczne zgromadzenie, legitymowała i zastraszała uczestników wydarzenia. "Czy my już żyjemy na Białorusi?"- pytali zgromadzeni.
- My również walczyliśmy o sprawiedliwość. Mój mąż i ja byliśmy wielokrotnie zatrzymywani i otwarcie grożono nam sprawami karnymi i odebraniem dzieci - opowiada Żanna, uchodźczyni z Białorusi, która znalazła schronienie w Bydgoszczy. - Policjanci dzwonili i przychodzili do nas, dzieci się bały. Do tej pory boimy się połączeń z nieznanych numerów i dzwonka domofonu.
- To był czarny tydzień dla Białorusi - mówią Białorusini z Bydgoszczy oraz Torunia i zapraszają w sobotę o godz. 16 na pikietę pod pomnikiem na Starym Rynku. Liczą na wsparcie bydgoszczan.
- Białoruś się zmieniła. Po tamtych wyborach i protestach jest i już zawsze będzie inna - mówi Aleksander Krutikow. Były trener koszykarzy Astorii Bydgoszcz, razem z niemal dwoma tysiącami sportowców i szkoleniowców białoruskich, protestuje przeciwko reżimowi Łukaszenki.
Gmach Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy rozświetlił się w barwach suwerennej Białorusi.
Bydgoski ratusz wesprze dwie białoruskie rodziny, które reżim Łukaszenki zmusił do ucieczki z ojczyzny. Bydgoszcz ma stać się ich drugim domem.
Prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski wraz z innymi włodarzami miast zjednoczonych w Unii Metropolii Polskich wystosował ważny apel w geście solidarności z Białorusinkami i Białorusinami, którzy walczą z autorytarnym reżimem. Na moście Staromiejskim do końca grudnia będzie można zobaczyć wystawę "Białoruś. Droga do wolności".
- Protestuje cały kraj i nie mamy zamiaru przestać. To będzie trwać do nowych, sprawiedliwych wyborów - mówi niezależny, białoruski artysta, Andrej Chadanowicz.
Gwiazdy polskiego sportu: piłkarze, lekkoatleci, tenisiści, bokserzy, siatkarze, wioślarze apelują w specjalnym spocie do walczących o wolność Białorusi. - Jesteście wspaniałym narodem - mówi jako pierwsza z występujących w nagraniu bydgoska lekkoatletka Iga Baumgart-Witan.
Trwa próba sił między żądającymi ustąpienia prezydenta Aleksandra Łukaszenki, prodemokratycznymi mieszkańcami Białorusi i wiernymi Bat'ce oddziałami OMON i milicji. Poprosiłam o komentarz do sytuacji na Białorusi posła do Parlamentu Europejskiego z okręgu kujawsko-pomorskiego Radosława Sikorskiego.
- Zaginęło ponad 90 osób. Chyba już nie żyją. Zatrzymanych mocno biją, katują moralnie i fizycznie. Niektórych zgwałcili, i dziewczyny, i chłopaków. Gestapo 2020. 13 sierpnia ponad 300 pracowników milicji dostało nagrody od Łukaszenki za bicie i gwałcenie - opowiada Artem Litvinko.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.