"Polityczni nieudacznicy i planktonowe partyjki weszły w koalicję z PiS zapominając, że w Koalicji 15 Października podpisali się pod liberalizacją prawa aborcyjnego" - protestują działaczki Strajku Kobiet. W sobotę (20 lipca) zapowiadają pikietę na Placu Praw Kobiet w Bydgoszczy.
- Strajki, demonstracje, pikiety organizuję od 2016 r., od momentu czarnych marszów. Wtedy to zamieniłam szpilki na trampki, a moim głównym atrybutem stała się szczekaczka - mówi przewodnicząca Rady Kobiet w Toruniu Agata Chyżewska-Pawlikowska w rozmowie ze swoją córką.
Wysłuchanie pokazało dobitnie, co może się stać, gdy Hołowni, Trzeciej Drodze uda się przeforsować referendum w sprawie dostępności aborcji. To będzie rzeź, wojna polsko-polska. Wszędzie pojawią się płodobusy, na każdym rogu krwawe banery - mówi Irena Smolarek, aktywistka ze Żnina, która wystąpiła podczas wysłuchania publicznego projektów ustaw o terminacji ciąży w Sejmie.
Całą dobę strzegły go policyjne radiowozy, tu zaczynały się największe demonstracje Strajku Kobiet w Bydgoszczy. Siedziba PiS przy ul. Gdańskiej 10, z wyjściem na Plac Praw Kobiet ostatecznie przestała istnieć.
W środę (14 czerwca) na placu Praw Kobiet w Bydgoszczy odbył się protest w związku ze śmiercią kolejnej ofiary nowelizacji ustawy antyaborcyjnej uchwalonej w 2020 r. głosami PiS, SP Ziobry i Konfederacji. Zebrani wysłuchali historii kobiet zmarłych na skutek obowiązywania obecnej ustawy antyaborcyjnej.
- W Bydgoszczy nie tylko mówimy o równaniu praw, zwiększaniu obecności kobiet w przestrzeni publicznej, ale rzeczywiście tak się dzieje, takie procesy zachodzą, dbamy o to. Stawiamy na kobiety - o kobietach aktywnie działających we władzach samorządowych rozmawiamy z Moniką Matowską, przewodniczącą Rady Miasta Bydgoszczy.
W centrum Bydgoszczy, już oficjalnie, jest plac Praw Kobiet. Wcześniej tak "ochrzciły" go strajkujące przed biurami posłów PiS.
Plac przy ul. Gdańskiej 6 (przed BCF Drukarnia) zyskał swoją nazwę. To plac Praw Kobiet.
Nie posługujemy się już tylko ryzykiem medycznym, ale też prawnym. Jesteśmy na rozdrożu i mi jako praktykowi ciężko odnaleźć się w tej sytuacji - mówił lekarz Maciej Socha podczas konferencji poświęconej sytuacji po wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, zaostrzającym prawo aborcyjne.
Rzadko patrzymy na twarz mundurowego. Widzimy plamę, a rzadko dostrzegamy rysy twarzy. My próbowaliśmy wydobyć z niej człowieczeństwo, pełne sprzeczności, pełne poczucia bycia nierozumianym, niedocenionym, ale też pełne pasji i wiary w swoją misję - mówi Anna Smolar, reżyserka teatralna.
Radny Krystian Frelichowski z PiS porównywał protestujące w Bydgoszczy kobiety z nazistkami, nazywał je żmijami, które należy wyłapać, i lewacką dziczą. Rada miasta potępiła te słowa po skardze jednej z bydgoszczanek.
W środę (26 stycznia) wieczorem na tablicy biura części polityków PiS z Bydgoszczy przy Wełnianym Rynku pojawił się napis: "Macie krew na rękach". Tablica i ściana oblane zostały czerwonym płynem.
Mija rok obowiązywania wyroku trybunału Julii Przyłębskiej, drastycznie ograniczającego prawo kobiet do decydowania o własnym życiu i zdrowiu. Na barierkach mostu nad trasą S5 w okolicach Żnina pod Bydgoszczą zawisły biało-czerwone banery.
Przed siedzibą PiS przy ul. Gdańskiej 10 w Bydgoszczy w środę 1 grudnia odbył się protest przeciwko procedowaniu obywatelskiego projektu ustawy "Stop aborcji 2021", zakładającego całkowity zakaz aborcji i nakładanie surowych kar za jej przeprowadzenie.
W środę (1 grudnia) w całej Polsce odbędą się protesty kobiet pod hasłem "Nie chciej Polsko mojej krwi". W Bydgoszczy strajk rozpocznie się o godz. 18 pod biurem PiS przy ulicy Gdańskiej 10.
W Bydgoszczy Strajk Kobiet zorganizował rocznicową pikietę pod siedzibą PiS przy ul. Gdańskiej. Na małym placu, który przez aktywistki jest nazywany placem Praw Kobiet.
Tym razem entuzjazmu nie ma i na ulicach tłumów takich jak rok temu spodziewać się trudno. Dziś jest to już oczywiste: wygrałyśmy. Jednak zwycięstwo nad przemocą władzy i forowanymi przez PiS prawami fundamentalistycznych prolife'owców ma smak słodko-gorzki.
"22 października minie rok od oświadczenia mgr Przyłębskiej i jej kolesi zza trybunalskiej ławy. Tego dnia spotkamy się na ulicach miast i miasteczek Polski" - oświadczają aktywistki z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. W Bydgoszczy protest w piątek, 22 października o godzinie 16. przed siedzibą PiS na Gdańskiej 10.
Mija pięć lat od "czarnego poniedziałku" 3 października 2016 roku, gdy po raz pierwszy na taką skalę tysiące osób wyszły na ulice polskich miast, by walczyć o prawa reprodukcyjne kobiet. Czy jest szansa na powrót do grona krajów, w których prawo kobiety do decydowania o swoim zdrowiu i życiu znaczy więcej niż instrumentalnie wykorzystywane i forsowane prawa kilku komórek zarodka?
- Jeśli chcesz przestać czuć się bezradną i bezbronną wobec ataków słownych i fizycznych w miejscach publicznych, na ulicy, w szkole, w pracy, w domu, zapraszamy na zajęcia - apeluje Bydgoski Strajk Kobiet, zapraszając do udziału w bezpłatnych warsztatach WenDo.
"Mam wolną wolę - organizuję się sama" - takie oświadczenie pojawiło się w mediach społecznościowych jako odpowiedź na akty oskarżenia wobec liderek Strajku Kobiet Marty Lempart, Klementyny Suchanow i Agnieszki Czeredereckiej. - To jasne i oczywiste, że wezwałam samą siebie do protestowania w obronie praw kobiet - mówi jego autorka, Matylda Jagłowska.
Napis przypominający o zbrodniach popełnianych na dzieciach rdzennych mieszkańców Kanady pojawił się w nocy z poniedziałku na wtorek (6 lipca) przed wejściem do kościoła pod wezwaniem św. Marcina.
Obok obraźliwych słów było czytanie encyklik Jana Pawła II, "szerzenie wartości chrześcijańskich" i nazywanie tabletek antykoncepcyjnych aborcyjnymi. Tak wyglądały zajęcia farmakologii na Collegium Medicum w Bydgoszczy.
Chodzi o stwierdzenie znanej z kontrowersyjnych wypowiedzi małopolskiej kurator Barbary Nowak w Radiu Maryja. Powiedziała: - Podczas demonstracji organizowanych przez Strajk Kobiet dzieci były częstowane alkoholem i narkotykami
"Co to jest za kobieta, która zabija własne dziecko?" - pytała prowadząca na zajęciach w Collegium Medicum w Bydgoszczy, kiedy zobaczyła na zdjęciach profilowych studentek symbol Strajku Kobiet. Uczelnia wszczęła postępowanie.
Podczas manifestacji Strajku Kobiet w Żninie Natalia Pietras przez megafon nawoływała do protestów przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego. Policja chciała ją ukarać za złamanie prawa o ochronie środowiska. Nic z tego - bo sąd orzekł, że zgromadzenie było legalne.
29 października 2020 r. Alina z Łabiszyna pisze na Facebooku: "To jest mój kraj, moja Polska. Nigdy nie chciałam stąd wyjechać i nadal nie chcę. Mam córkę, dla której chcę Polski, w której będzie bezpieczna, będzie mogła mieć swoje zdanie i podjąć swoje wybory, gdzie będzie pełnoprawną obywatelką i nikt nie zrobi z niej inkubatora". Potem razem z Dorotą wychodzą na ulicę.
Radiowóz dzień w dzień parkuje za budkami na placu przed siedzibą PiS przy ul. Gdańskiej w Bydgoszczy. Stoi i brudzi, co widać na nawierzchni.
Bydgoska policja wniosła pozew o ukaranie ojca 16-latki, bo nie powstrzymał jej przed pójściem na demonstrację. - Co możemy wymagać w tej kwestii od ojca? Czy może ma ją przytrzymać, związać fizycznie? Obić? - pytał sędzia SR Łukasz Bem. I uniewinnił Jacka Chmarę.
W bydgoskim Sądzie Rejonowym dziś (12 kwietnia) bezprecedensowa rozprawa. Na wokandzie pojawi się wniosek policji o ukaranie ojca nastoletniej uczestniczki niedawnych masowych protestów Strajku Kobiet. Mężczyzna został oskarżony o to, że nie powstrzymał córki przed pójściem na demonstrację.
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku poinformowała, że wszczyna śledztwo w sprawie naruszenia przez policję nietykalności cielesnej bydgoskiej posłanki Koalicji Obywatelskiej - Iwony Kozłowskiej.
"Temu państwu już nie ufam, jeśli tak się w Polsce traktuje kobiety - ten naród wymrze" - mówią młode kobiety. I planują sterylizację.
- Nie byłoby nas tutaj, gdyby nie katorżnicza praca naszych poprzedniczek - rozpoczął VI Bydgoską Manifę jeden z organizatorów, Piotr Sieńko. - Dziś spotykamy się na al. Adama Mickiewicza i myślę, że nie byłyby dumne, patrząc na tę Polskę. Polskę, w której Kaczyński demoluje demokrację, odbiera resztki praw reprodukcyjnych, chce wypowiedzieć konwencję antyprzemocową.
Bydgoscy aktywiści i aktywistki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, Obywateli RP i Steru na Demokrację uzyskali wsparcie radnych w sprawie powołania placu Praw Kobiet w Bydgoszczy.
"Tego, co ugotował nam kochany rząd, nie można przemilczeć. Niech usłyszą nasz sprzeciw" - mówią organizatorzy protestu. I zapraszają bydgoszczan w środę, 17 lutego, na godzinę 18 pod siedzibę PiS na Gdańskiej 10, na plac Praw Kobiet obok Drukarni.
"Wolność wyboru zamiast terroru" - m.in. takie hasła aktywistki i aktywiści Bydgoskiej Akcji Feministycznej naklejają na dziesiątkach antyaborcyjnych billboardów, które pojawiły się w mieście.
Albo w Trybunale i w jego politycznym otoczeniu znajdują się ludzie pozbawieni kompletnie wrażliwości prawnej i społecznej oraz wyobraźni, albo czyści sadyści. Dodać do tego trochę władzy nad losem człowieka i mamy przepis na tragedię - mówi inowrocławska adwokatka Dorota Brejza.
Wczoraj, 10 lutego, pod siedzibą bydgoskiego PiS aktywiści z bydgoskiej Manify, Stanu Równości, Strajku Kobiet i KOD rozpoczęli zbiórkę podpisów pod projektem ustawy "Legalna aborcja bez kompromisów".
W środę (10 lutego) o godz. 18 przed bydgoską siedzibą PiS przy ul. Gdańskiej 10, w miejscu zwanym przez manifestujących pl. Praw Kobiet, odbędzie się kolejny protest Strajku Kobiet, połączony ze zbieraniem podpisów pod projektem ustawy o legalnej aborcji.
Szef PiS w okręgu bydgoskim mówi, że nie przeszkadza mu, jeśli będzie wchodził do swego biura prosto z pl. Praw Kobiet. - Ale może taka nazwa przystawałaby do bardziej godnego miejsca. Niech władze miasta o tym pomyślą - ironizuje Tomasz Latos.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.