Powszechnego buntu właścicieli lokali gastronomicznych nie da się już zatrzymać. Codziennie w całej Polsce wracają do normalnego funkcjonowania kolejne restauracje, bary, kawiarnie, cukiernie, hotele. Jako pierwsze w Bydgoszczy zrobiły to pierogarnie na Osowej Górze i w Śródmiesciu.
Urzędnicy w Bydgoszczy mają procedury, a może polecenia od swoich zwierzchników, że mają karać bez litości, bo przecież miasto potrzebuje pieniędzy. A taki właściciel kawiarni, co tam, niech płaci co miesiąc i jeszcze karę jako dziesięciokrotność, prawie 14 tys. zł. Skąd, przy zamkniętym lokalu, ma to brać? - pyta bydgoska właścicielka kawiarni.
Skoro rząd mówi "wszyscy musimy ponieść jakieś koszty i trzymać dyscyplinę społeczną", dlaczego politycy obozu władzy łamią covidowe obostrzenia obowiązujące zwykłych ludzi? - pytają przedstawiciele branży gastronomicznej. I zapowiadają obywatelskie nieposłuszeństwo.
Od początku listopada wszystkie lokale gastronomiczne są zamknięte dla gości. Rząd podjął taką decyzję nagle, z dnia na dzień, bez realnego pomysłu wsparcia dotkniętej antypandemicznymi obostrzeniami branży. Jak sobie poradzić w sytuacji, gdy trzeba opłacić rachunki, a wpływów brakuje? Jak przetrwać? Na ciekawe pomysły wpadła właścicielka klimatycznej kawiarni Fanaberia mieszczącej się przy ul. Gdańskiej 13.
- Niech rząd się obudzi i powie nam, co dalej - mówili dzisiaj (3 listopada) restauratorzy przed gmachem Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Bydgoszczy. Czekali na wojewodę Mikołaja Bogdanowicza, ale się nie doczekali.
Protestujący restauratorzy, kelnerzy i kucharze staną we wtorek w samo południe przed urzędem wojewódzkim w Bydgoszczy.
- Pięć tysięcy od rządu? Tyle to ja kucharzowi miesięcznie płacę, a co z resztą? - pyta Marcin Szukaj, jeden z najbardziej znanych restauratorów w Bydgoszczy.
W ubiegłym tygodniu rząd postanowił, że restauracje, kawiarnie i puby mają być zamknięte. To potężny cios dla tej branży, ale też dostawców, producentów żywności, kwiatów, wyposażenia wnętrz oraz firm eventowych, które cierpią z powodu braku konkretnych długofalowych działań mających na celu uratowanie tego typu firm przed upadkiem.
Przy hostelu Ratuszowa została otwarta rodzinna restauracyjka. Gości wita mama i jej synowie.
O ile kucharze zazwyczaj mają umowy o pracę, to pracownicy obsługi, czyli kelnerzy czy barmani, najczęściej pracują na śmieciówkach i są rozliczani za przepracowane godziny. Dla wielu z nich wypłata za marzec będzie pewnie ostatnią.
Problemy miejskiej gastronomii poruszają bydgoszczan. Najlepiej widać to na przykładzie dyskusji, którą w serwisie bydgoszcz.wyborcza.pl wywołała rozmowa z Maciejem Bakalarczykiem.
W Bydgoszczy otwiera się bar krewetkowy ogólnopolskiej sieci Shrimp House.
W lokalu, w którym do niedawna kobiety mogły zaopatrzyć się w bieliznę, został otwarty niewielki bar o intrygującej nazwie - Alcatraz Street Food.
Bistro & Cafe Garnuszek to nowy lokal przy ul. Gdańskiej 79, który serwuje tradycyjne polskie dania. - Codziennie będziemy zmieniać menu, w przyszłości planujemy także rozszerzyć naszą ofertę o kuchnię międzynarodową - zapowiada kierownik miejsca Grzegorz Lewandowski.
W rankingu pizzerii Bydgoszczy polecanych przez klientów na czele znajduje się Pizza i Gitara. To mała restauracyjka prowadzona przez rdzennego Włocha - Roberto Bussaniego. Mówi nam, co jest potrzebne do zrobienia idealnej pizzy.
Punkty gastronomiczne chcą zaskakiwać bydgoszczan czymś, czego jeszcze nie znają. Tak jest w przypadku PodWałka. Kawiarni i cukierni ze słodką specjalnością kuchni węgierskiej.
Przy ul. Długiej i Podwale od piątku stoi ogórek T2 z 1978 roku. Jego właściciele to bydgoska ekipa Ogórek Extreme. - Po dwóch latach pracy stworzyliśmy kolejne, ulepszone auto, z którego serwujemy lody tajskie - mówią
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.