NIeoczekiwana kontynuacja "Pamiętników gapiów". Do naszej redakcji napływają kolejne wartościowe wspomnienia Bydgoszczy. Nie mogą zaginąć. Dziś opowieść Janusza Nowastowskiego o Skrzetusku i Bielawach.
Bydgoszcz ma miejsca przepełnione smutkiem i te pełne radości. Jedne i drugie warto poznać. Dziś o nich traktuje kartka z "Pamiętników gapiów 2021".
Zawsze cierpliwie czekaliśmy w kolejce, a panie srebrną łyżką, ze srebrnych pojemników sprytnie umocowanych w blacie wyjmowały idealnie okrągłe kulki - śmietankowe, truskawkowe i czekoladowe - o bydgoskich lodziarniach pisze Agnieszka Wysocka.
"Oczekujemy odwagi od sędziów, prokuratorów, od medyków, oczekujemy od dziennikarzy, że będą mówili nam prawdę - mimo wszystko. Jestem przekonany, że tej odwagi można i trzeba obecnie wymagać również od nauczycieli" - mówi Lech Zagłoba-Zygler, charyzmatyczny były nauczyciel z VI LO w Bydgoszczy.
"Pamięci nie da się zadekretować. Można przyklaskiwać oficjalnej linii rządzących, ale czy za czasów poprzedniego systemu, mimo obowiązującej interpretacji, nie wiedzieliśmy, czym był Katyń, na czym polegała zbrodnia tam popełniona?". O pamięci kształtującej społeczną tożsamość rozmawiamy z dr. hab. Markiem Romaniukiem, historykiem, byłym kierownikiem działu opracowania zasobów archiwalnych w bydgoskim Archiwum Państwowym.
Budynek dawnej Dyrekcji Pruskiej Kolei Wschodniej w Bydgoszczy przy Dworcowej 63 jest wyjątkowy. Ogromny gmach ma swoje tajemnice ukryte za stalowymi okiennicami, na które niewielu zwraca uwagę. Odkrywamy jedną z nich. Tajemnicę, która w drugiej połowie XX w. była pilnie strzeżona. Rozwikłać pomogli ją nam sami bydgoszczanie.
Podpułkownik John Van Vliet i kapitan Donald Stewart, amerykańscy oficerowie z jenieckiego obozu w Szubinie, świadkowie ekshumacji w Katyniu, jako pierwsi potwierdzili w Waszyngtonie, że to Sowieci zabili polskich oficerów. Władze USA ukryły wtedy tę prawdę.
Gdyby ta katastrofa górnicza wydarzyła się dziś, informacje o niej i zdjęcia obiegłyby cały świat. 44 lata temu doszło do niej w kopalni soli w Wapnie. 44 kilometry od Bydgoszczy.
Efektowna, okazała kamienica przy ul. Gdańskiej 27, w której od 1995 roku mieści się redakcja bydgoskiej Wyborczej, skrywa mroczny sekret. Zapewne nie dowiemy się, o co chodzi, od małpek, które sugerują, by nie słyszeć, nie widzieć i nie mówić zbyt wiele...
31 sierpnia 1980 r. podpisane zostały porozumienia sierpniowe między opozycją demokratyczną a rządem komunistycznym. Porozumienie stało się zaczątkiem dziesięciomilionowego ruchu, mającego przyczynić się do upadku komunizmu w Europie. W przededniu 40. rocznicy sierpniowych wydarzeń, przywołujemy bohaterów tamtych dni. Z Janem Rulewskim, legendarnym opozycjonistą z Bydgoszczy, wspominamy, zmarłego niedawno, Henryka Wujca.
W podbydgoskim Murowańcu w niedzielę (16 czerwca) wielkie święto - mieszkańcy będą obchodzić setną rocznicę bitwy, która rozegrała się w ramach powstania wielkopolskiego. Clou rodzinnego pikniku będzie historyczna inscenizacja.
29 stycznia 1949 r. szpital zakaźny w Bydgoszcz ulokował się w zabytkowym gmachu przy ul. św. Floriana. I zajmuje go po dziś dzień.
Wśród wielu wydarzeń, które miały miejsce w Bydgoszczy w ostatnim stuleciu, myślę, że warto wspomnieć o tych mniej znanych historiach i ludziach, którzy je tworzyli.
Bydgoszcz może poszczycić się świetnym położeniem, które potrafiła wykorzystywać - czasem wydaje mi się, że dawniej lepiej niż teraz.
Gdyby nie wkroczenie wojsk polskich do Bydgoszczy, nie byłoby upragnionej niepodległości naszego miasta. Były jednak na przestrzeni stulecia i inne nadzwyczaj ważne wydarzenia, o których należałoby choćby wspomnieć.
Podczas remontu w Zespole Szkół Elektrycznych odnaleziono 16- milimetrową taśmę filmową, na której znajduje się nagranie sprzed 50 lat. Film przedstawia m.in. akademię szkolną z sali gimnastycznej z udziałem uczniów i żołnierzy.
Bydgoskie Stowarzyszenie Miłośników Zabytków "Bunkier" zorganizowało razem Uniwersytetem Kazimierza Wielkiego zwiedzanie schronu, który do niedawna był tajnym obiektem. Jest samowystarczalny i ma przetrwać wybuch jądrowy. To jeden z największych tego typu schronów w Bydgoszczy.
Bydgoscy historycy protestują przeciwko decyzji wojewody, który nadał bydgoskiej ulicy imię majora Jana Żychonia, szefa placówki polskiego wywiadu w czasach międzywojennych. - Moim zdaniem mógł być podwójnym agentem. Za dużo jest wątpliwości wokół tej postaci - mówi dr Krzysztof Halicki z Archiwum Państwowego.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.