Jestem polonistką, nie uczę WDŻ-ów. Ale bywa, że lektury szkolne, które są tak anachroniczne i nieprzystające do rzeczywistości, prowokują do przemyśleń i polemiki. I czasem temat seksu na lekcjach, w naturalny sposób, wypływa. Uczniowie kwestionują dziewictwo Balladyny, dociekają, co łączyło Słowackiego z Krasińskim.
Wielu nastolatków chce, by seks wyglądał jak w filmie. Najpóźniej na trzeciej randce, urozmaicony, o określonym czasie trwania. Viagra jest "profilaktyką", biorą na wszelki wypadek. Żeby poszło zgodnie z planem.
Dziś (16 października) pod biurem PiS w Bydgoszczy przy ul. Gdańskiej zbiorą się bydgoszczanki. Będą protestować przeciwko ustawie penalizującej edukację seksualną.
- Rodzice nie mają prawa ograniczać swych dzieci w dostępie do wiedzy. Działanie takie narusza prawa dziecka - podkreśla Michał Bukowiński, bydgoski adwokat, odnosząc się do oświadczeń rozdawanych w kościołach w sprawie edukacji seksualnej i równościowej. Sprawą zajmie się Rada ds. Równego Traktowania.
Edukacja seksualna czy dotycząca równości, LGBT, tolerancji jest potrzebna także po to, by chronić nasze dzieci. By oprawcy wiedzieli, że nie mają prawa do jakiejkolwiek przemocy, a ofiary czuły wsparcie - pisze Kosma Kołodziej, doktorant Collegium Medicum w Bydgoszczy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.