Ewa Karwecka miała wracać do Bydgoszczy 18 marca. Kiedy jednak zgodnie z rozporządzeniem linie lotnicze zawiesiły loty do Polski, została pozostawiona bez żadnej pomocy. Czas odgrywa tu kluczową rolę - bydgoszczance kończą się niezbędne leki na stwardnienie rozsiane. A na rządową infolinię nie sposób się dodzwonić.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.