Toni na festiwalu Camerimage jest po raz pierwszy. Przyjechał z Tampere, miasta w południowej Finlandii. Zachęcił go do tego przyjaciel, który gościł na festiwalu już osiem razy. Toni na co dzień pracuje, gra w zespole i kręci klipy do własnej muzyki, rejestruje też swoje podróże. Na czas festiwalu zatrzymał się w hotelu w Osielsku. Stara się oglądać dużo filmów, do tej pory najbardziej spodobał mu się polski obraz "Sztuka Kochania. Historia Michaliny Wisłockiej". Wczoraj próbował chleba ze smalcem i bardzo mu smakowało.
Jordan pochodzi z York w północnej Anglii, ma 28 lat i pracuje w firmie producenckiej. Na Camerimage był już kilka lat temu. Teraz przyjechał z kolegami z pracy. Bardzo sobie ceni atmosferę panującą na festiwalu, spotkał tu wielu przyjaznych ludzi. - Najbardziej interesują mnie wystawy towarzyszące Camerimage, a także prezentowany sprzęt i warsztaty. Jestem pod wrażeniem spotkania z Johnem Tollem. Czekam na warsztaty z Claudio Mirandą oraz na piątkowy pokaz dokumentu o życiu Davida Lyncha "The Art Life" - mówi. W Bydgoszczy zostanie do niedzieli.
Valentina jest freelancerką, dziennikarką zajmującą się m. in. przemysłem rozrywkowym, Hollywood i festiwalami filmowymi. Mieszka w Londynie. Rozmawiamy z nią w festiwalowej restauracji Maestra, ledwie dwie godziny po jej przyjeździe do Bydgoszczy. W piątek o 10.30 Valentina będzie moderowała w Multikinie dyskusję podczas panelu o nazwie "Następny poziom". Będzie to rozmowa Rachel Morrison (stworzyła zdjęcia m. in. do filmu "Cake" z Jennifer Aniston oraz do "Czarnej Pantery", której premierę przewidziano na luty 2018 r.) z dwójką początkujących operatorów filmowych.
Andrew opowiada nam o kamerze, której operator Bradford Young używał podczas kręcenia zdjęć do filmu "Solo: A Star Wars Story". To spin-off kultowej serii "Gwiezdne wojny". Film skupiać ma się na losach młodego Hana Solo (Alden Ehrenreich) oraz jego przyjaciela Lando Calrissiana (Donald Glover). Premierę zaplanowano na maj 2018 r. Obraz kręcono kamerą Alexa 65 o obiektywie Prime DNA. Andrew przyjechał do Bydgoszczy z Londynu, reprezentuje wydział kamer w ARRI Rental. - Bardzo lubię Camerimage za jego wyluzowaną atmosferę, to świetne miejsce na spotkanie znajomych z branży. Bywałem już na edycjach w Łodzi, Bydgoszcz wydaje się bardziej nowoczesna i ma lepsze restauracje - dodaje.
Milena jest studentką Warszawskiej Szkoły Filmowej. To jej pierwszy raz na festiwalu. W Bydgoszczy jest już od soboty. Najbardziej interesuje ją operatorski aspekt filmów, dlatego z uwagą ogląda wystawiane w foyer Opery kamery i obiektywy. - Bardzo mi się podoba to, że mogę się dowiedzieć jak z nich korzystać, wszystko jest pokazane od praktycznej strony - przekonuje. Do tej pory największe wrażenie wywarł na niej wtorkowy pokaz filmu "Trzy billboardy za Ebbing, Missouri". W pewnym momencie przerywa naszą rozmowę. - Muszę już lecieć, bo zaczynają grać "Ptaki śpiewają w Kigali" - mówi i biegnie w stronę sali kinowej.
Magdę spotykamy w festiwalowej recepcji. Magda mieszka w Szubinie, pracuje jako wolontariusz już po raz drugi, dlatego nie musiała w tym roku przechodzić rozmów kwalifikacyjnych. Podczas Camerimage jest odpowiedzialna za wydawanie akredytacji. Największy ruch był w sobotę przed galą otwarcia, ale sporo akredytacji wydano później, również w środę. Mimo obowiązków wolontariuszom udaje się oglądać filmy i chodzić na warsztaty. We wtorek Magda wybrała się na spotkanie z Davidem Lynchem.
Amerykanin podczas Camerimage Market prezentuje sprzęt oświetleniowy z kalifornijskiej firmy Rosco oraz francuskiej firmy Lumiere. Z chęcią pokazuje nam rozmaite reflektory, lampy panelowe i filtry. Sprzęt można dotknąć i obejrzeć z każdej strony. Duże wrażenie robi zasłona, która na planie filmowym może posłużyć za tło - Phil w parę chwil za pomocą kawałka materiału i lampy potrafi wyczarować widok na Nowy Jork nocą. Podczas pobytu w Bydgoszczy towarzyszy mu Sarah Horton z europejskiego oddziału firmy.
Mariusza Ziarno spotykamy przy stoisku firmy Beiks Machulski, która dostarcza profesjonalny sprzęt filmowy. Na Camerimage przyjechali z kamerami wyższej klasy, takimi jak Canon C200 czy Sony FS7. Prezentują też najnowsze dzieło Panasonica - kamerę Eva-1. Po raz pierwszy pokazują również drona. - Jesteśmy tutaj co roku, to ważna impreza. Mamy bardzo duże zainteresowanie, przychodzą całe grupy ze szkół filmowych. Studenci są bardzo dociekliwi i chętnie zapoznają się z naszym sprzętem - słyszymy.
Sarah wróciła właśnie z jednego z seminariów i odpoczywa w foyer Opery. Przyjechała z Berlina, gdzie pracowała przy filmach, a teraz dokształca się w sztuce filmowej na studiach podyplomowych. Jest kolorystką - zajmuje się korekcją barwną w procesie postprodukcji filmowej. Towarzyszy jej cała grupa znajomych ze studiów. Sarah ubolewa jedynie, że jest tak zimno. - Fajnie byłoby spędzać więcej czasu na świeżym powietrzu, pochodzić trochę po mieście. Niestety, cały dzień kryję się przed chłodem w Operze - mówi.
Studentka Northern Film School w Leeds w Wielkiej Brytanii. Festiwal odwiedziła po raz pierwszy. Bardzo jej się podoba, ale spodziewała się, że część wystawowa będzie większa. - Słyszałam, że budynek na co dzień pełni funkcję opery, a festiwal przenosił się z miasta do miasta, więc to w sumie zrozumiałe - dodaje. Jako dużą zaletę wymienia bliskość festiwalowych lokacji - Opery, Multikina i MCK. Zaznacza, że spotkała mnóstwo "cool people". Przyjechała głównie ze względu na Davida Lyncha.
Georg pochodzi z Berlina, jest stałym bywalcem Camerimage. Takie imprezy to dla niego chleb powszedni, ponieważ jest agentem reprezentującym aktorów, głównie pochodzących z Europy Środkowo-Wschodniej. Wśród jego podopiecznych jest Joanna Kulig i Marcin Dorociński (Georg reprezentuje ich na rynkach zagranicznych). Format Camerimage i fakt, że życie festiwalu nie kręci się wokół czerwonego dywanu, uważa za odświeżający. Georg nie przyjechał tu dla żadnego konkretnego wydarzenia - jego filozofia udziału w festiwalu polega na chłonięciu atmosfery. I życiu chwilą.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze