Trwają ostatnie próby przed sobotnią premiera spektaklu 'Trump i Pole kukurydzy'. Nad spektaklem pracuje uznany duet Paweł Łysak i Artur Pałyga, którzy po pięciu latach wracają na bydgoską scenę, by przedstawić własną wersję początku końca świata. - Stawiamy pytanie o to, w jaką stronę zmierza świat, o to, jak postępujemy z planetą. Raport klimatyczny IPCC mówi, że jeśli w przeciągu najbliższych dwunastu lat nie podejmiemy radykalnych środków, wpadniemy w spiralę ocieplenia klimatu, która może doprowadzić do katastrofy - mówi Łysak.
W wizji twórców Trump, na co dzień niezainteresowany ekologią, prowadzi śledztwo dotyczące roślin, które w wielkim spisku przeciwko ludzkości przyspieszają proces ocieplenia klimatu. Jeśli będą pochłaniać mniej, a wytwarzać więcej, zginie ich największy szkodnik - człowiek. - Inspiracją były tu badania Moniki Gagliano nad inteligencją kukurydzy i porozumiewaniem się roślin. Okazuje się, że one uczą się, komunikują, odczuwają. Doświadczają czegoś, co możemy nazwać emocjami. Boją się, próbują się bronić - tłumaczy reżyser.
W wizji twórców ratunkiem dla świata jest przejęcie inicjatywy przez kobiety, które swoim działaniem zanegują patriarchalne struktury społeczne, polityczne i gospodarcze. - Bo zamiast dominacji potrzebna światu jest teraz opiekuńczość. Zamiast rywalizacji, potrzeba nam dobrych relacji. Kobiety są tu oczywiście rodzajem kulturowego symbolu, który ma pokazać, że czas na zmianę narracji, na zatrzymanie wyścigu o dominację i zdobywanie - tłumaczy Łysak.
Premiera w sobotę (16.02) o godz. 19 w Teatrze Polskim. Prezentujemy zdjęcia z próby medialnej.
Wszystkie komentarze