Nie chcę znów narzekać, że wiele straciliśmy przez technologię, ale wydaje mi się, że jednak zatarł się ten kontakt międzyludzki. Pamiętam, jak w Łodzi po każdej projekcji, tak jak tutaj, mnóstwo ludzi siedziało na schodach, tylko że jeden przekrzykiwał się przez drugiego i nikt nie trzymał w ręku komórki - opowiada Wojciech Mecwaldowski, gość festiwalu EnergaCamerimage.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.