Zobacz też pięcioro najgorszych radnych. Oni sobie nie radzą
Od 24 lat działa w radach osiedli. I to czuć. Nie ma festynu, imprezy w przedszkolu, turnieju tenisa stołowego, na którym Czwojda by się nie stawił. - Trzeba się pokazywać - mówi. Pomaga w organizacji imprez osiedlowych, pokrywa część kosztów. - Mnie diety radnego są niepotrzebne. Nie mogę zaproponować ich zmniejszenia, inni mają odmienne zdanie, ale moją dietą dzielę się z mieszkańcami. To też jakiś rodzaj dobrze rozumianej promocji. Na sesjach rady jest zwykle wyważony, nie wdaje się w awantury. Ma też wadę - czasami za dużo mówi.
Ideologicznie wierny partii, potrafi zaangażować się w tematy, które czuje. Rozkręcał nabijanie kilometrów w akcji European Cycling Challange, zabiera głos w sprawach rowerowych, stanowczo sprzeciwił się wynajmowaniu miejskich gruntów cyrkom ze zwierzętami. Zajmuje się też rynkiem pracy. Potrafi celnie trafić oponenta, nie przekracza przy tym granic. Dążył do ponadpartyjnego porozumienia w bydgoskich sprawach z posłem Michałem Stasińskim (Nowoczesna) i radnym sejmiku Romanem Jasiakiewiczem. Szanowany i przez swoich, i przez oponentów.
Widać, że mu się chce, mimo że zajęć nie brakuje, bo jest wojewódzkim i miejskim baronem SLD. Nie prowokuje konfliktów, zanim coś skomentuje, zapoznaje się ze sprawą. Zdarza mu się dystansować od prezydenta, robi to z klasą. Skromny. Na pytanie o sukcesy, odpowiada: - Są grupowe. Udało się zrealizować integracyjne place zabaw, kartę seniora, czy lokal za złotówkę - mówi. Razem z Tomaszem Puławskim rozpoczął program ''Stypendium radnego'', czyli tysiąc złotych dla uzdolnionego dziecka z okręgu wyborczego. Namówili do włączenia się do programu konkurentów z PiS. Wyrósł politycznie jako asystent Janusza Zemkego, jednak nie odcina kuponów od sukcesów europosła, pracuje konsekwentnie na swój rachunek.
Cieszy się szacunkiem całej rady, niezależnie od partyjnych barw. Stonowany, skupiony na sprawach kultury, którymi zajmuje się od kilkudziesięciu lat. - Widzę swoją rolę jako nauczyciela, doświadczonego, który przekazuje wiedzę młodym. Mam z nimi dobry kontakt, przychodzą, pytają - opowiada. To jego siódma kadencja. - Traktuję ją może nie jako kończącą, bo nie wykluczam ciągu dalszego, ale moment, w którym mogę się dzielić doświadczeniem.
Skromny, włączył się do akcji ''Stypendium radnego''. Zdarzają się mu również wpadki, jednak nie przysłaniają systematycznej pracy i wzorowej postawy.
Zobacz też pięcioro najgorszych radnych. Oni sobie nie radzą
Wykorzystuje polityczne doświadczenie. Dobrze porusza się w uchwałach, wie, na czym polega polityka. Lubi powoływać się na przykłady rozwiązań z innych miast, proponuje ich przeszczepianie na bydgoski grunt. Zawsze głosuje, jak koalicja, ale sprytnie zaznacza odrębność od prezydenta. Zdarza się, że wbije szpilkę Rafałowi Bruskiemu. - Tam, gdzie chodzi o rozwój miasta, prezydent może liczyć na moje wsparcie. A jeśli widzę, że mieszkańcy mają zastrzeżenia, będę patrzył krytycznie - mówi. Lubi się pokazać zarówno na bankiecie, jak i osiedlowym festynie. Jako wiceprzewodniczący rady prowadzi obrady i robi to bardzo sprawnie.
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze