Tadeusz Wilusz (pracował w Zachemie od 1966 r.): - Gdy odszedłem z Zachemu nie popadłem w żadną depresję ani nie usiadłem bezczynnie przed telewizorem. Zawsze miałem przed sobą postawiony jakiś cel bliższy i dalszy. Teraz po upływie 12 lat trudno opisać emocje w tamtym czasie z tym związane. Formalnie z dniem 31 grudnia 2005 roku po 40-tu latach pracy stałem się emerytem. Odchodząc z zakładu nie straciłem od razu z nim kontaktów, bo jeszcze przez dwa miesiące współpracowałem z firmą NEXUS Consultants, a do połowy 2007 roku byłem członkiem Rady Nadzorczej Natural Chemicals Products. Nowe kierownictwo nie pozwoliło mi zapomnieć o Zachemie. Nowy Prezes Wojciech Wardacki zgłosił do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Bydgoszczy sprawę zakupu TDA - toluilenodiaminy od amerykańskiej firmy Air Products jako przejaw niegospodarności poprzedniego kierownictwa Zachemu, a z którą to firmą Zachem współpracował od października 1992 roku. Musiałem odgrzebać w pamięci wszystkie zdarzenia, jakie na przestrzeni tego czasu miały miejsce w kontaktach z tą firmą, jak i inne dotyczące prób pozyskania tego surowca z innych źródeł. W tej sprawie trzy dni po kilka godzin w siedzibie ABW składałem wyjaśnienia. Sprawa skończyła się na umorzeniu postępowania, bo cała była prowadzona przez Zachem nadzwyczaj transparentnie. Jeszcze dwa razy w późniejszych latach musiałem sięgnąć pamięcią do zdarzeń związanych z pośrednio z Zachemie, a tym razem dotyczących Spółki Wodnej "Kapuściska". Znowu zeznawałem w charakterze świadka w sprawach SW Kapuściska. Raz w KM Policji w lutym 2008 r. i drugi raz w ABW w styczniu 2010 roku. Skończyłem pracę spełniony zawodowo i mogący nareszcie poświęcić się swojemu hobby i rodzinie. Czekało na mnie mnóstwo prac związanych z modernizacją domku na działce w Rodzinnym Ogrodzie Działkowym. Tak jakoś los sprawił, że młodsza z córek znalazła swoje miejsce w Krakowie. Jeździłem do niej i pomagałem w układaniu paneli podłogowych, kafelkowałem i urządzałem łazienki.
Dodatkowo nawiązałem kontakty z bardzo szeroko pojętą rodziną i włączyłem się do stworzenia drzewa genealogicznego rodziny. Dzisiaj zawiera prawie 4 tys. osób, w tym 539 osób bezpośrednio spokrewnionych. Tych, z którymi w jakiś sposób się spotkałem, to tylko grupa około 100 osób. Kiedy upadł Zachem S.A., a ściślej wyłoniony z niego dziwoląg pod nazwą "Infrastruktura Kapuściska S.A." naszła mnie myśl spróbowania spisania historii tych zakładów chemicznych, które miały na przestrzeni lat różne nazwy. Obecnie przeszukuję archiwa, lokalną prasę, czytam w Intrenecie różne opracowania i wypowiedzi, próbuję nawiązać kontakt z szeregiem osób.
Nie miałem żadnych problemów z adaptacją do nowych warunków życia. Nie popadłem w żadną depresję ani nie usiadłem bezczynnie przed telewizorem. Zawsze miałem przed sobą postawiony jakiś cel bliższy i dalszy. Mimo że, co jakiś czas przeglądałem informacje internetowe o Zachemie i Ciechu nie popadłem w żadne uzależnienie. Kilka razy zdarzyło mi się interweniować u autorów publikacji, jeżeli zdarzenia przez nich opisywane zupełnie mijały się z rzeczywistością. Ostatni raz, kiedy próbowałem polemizować z autorem książki "DAG Fabrik Bromberg - Z dziejów bydgoskiej fabryki materiałów wybuchowych 1939 -1945", z panem Michałem Pszczółkowskim, autor nie podjął polemiki i nie ustosunkował się do szeregu moich uwag.
Po upływie 12 lat od przejścia na emeryturę trudno dzisiaj opisać emocje w tamtym czasie z tym związane. Po wypowiedzeniu mi stanowiska Dyrektora miałem jeszcze czas pracując na nie zmienionych warunkach finansowych z tym się oswoić.
Formalnie z dniem 31 grudnia 2005 roku po 40-tu latach pracy w Zakładach Chemicznych Zachem stałem się emerytem . Faktycznie nastąpiło to już wcześnie, 31 sierpnia 2005 roku kiedy to Prezes Zachem S.A Henryk Nierebiński wręczył mi wypowiedzenie pracy na stanowisku Dyrektora ds. Produkcji i Handlu. Równocześnie z tym wypowiedzeniem wręczył mi propozycję zatrudnienie nas czas określony, czyli do końca roku. Dokonało się to, jak w dokumentach napisano "za porozumieniem stron". Nie było to jakimś dla mnie wielkim zaskoczeniem, bo już wcześniej deklarowałem prezesowi wolę odejścia, jeżeli to wpłynie na poprawę stosunków w pracy i poprawę złej kondycji finansowej zakładu. Tydzień wcześniej, po powrocie z urlopu dowiedziałem się, że Rada Nadzorcza zaakceptowała w ramach restrukturyzacji likwidację mojego stanowiska jak również dwóch innych stanowisk dyrektorskich: likwidację stanowiska Dyrektora ds. Finansowych i Dyrektora ds. Pracowniczych. Warunki wypowiedzenia przyjąłem, bo w ostatnim okresie popsuła się atmosfera pracy - zaczęły się podejrzenia, donosicielstwo i nadskakiwanie przez niektórych nowym członkom Zarządu, po tym jak Rada Nadzorcza przyjęła na członka Zarządu ds. restrukturyzacji osobę z zewnątrz. Zaczęło coś iskrzyć organizacji wewnątrzzakładowej jak i w stosunkach między Zachemem, a Miastem, szczególnie w odniesieniu do Spółki Wodnej "Kapuściska", a ponieważ w pewnym stopniu dotyczyło mojego zakresu zadań i obowiązków poczułem się zbędnym..
Ten okres do końca roku wykorzystałem na wybranie zaległego urlopu, uporządkowanie szeregu spraw prowadzonych przez mnie . Był to też okres, w którym nowe kierownictwo zakładu wykorzystało moja wiedzę i doświadczenie zawodowe dla opracowanie szeregu tematów bezpośrednio dla kierownictwa, Rady Nadzorczej jak i sprawującej nad zakładem nadzór Nafty Polskie S.A,
Pomimo dokonanych zmian personalnych, stosunki w zakładzie nadal były były złe. Niespodziewanie w dniu 3 października Henryk Nierebiński został odwołany z funkcji Prezesa Zachem S.A. , a jego stanowisko objął Wojciech Wardacki Dwa tygodnie później na członka Zarządu Zachem S.A. została powołana Anna Tomyślak-Zarzycka. Ster Zachemu przejęły osoby z poza zakładu i z poza chemii. Dla Zachemu zaczął się czas ciągłych i szybkich zmian kadrowych na poziomie zarządzającym.
Były też i przyjemne chwile spotkań z społecznością zachemowską, jak zaproszenie mnie na obchody 60-lecia Zachemu w 2008 roku do Opery Nova, czy zaproszenie na obchody 40-lecia Ratownictwa Chemicznego w Zachemie, której oficjalna część z udziałem Wojewody Kujawski-Pomorskiego Rafała Bruskiego i licznego grona przedstawicieli PSP odbyła się 18 czerwca 2010 roku w sali konferencyjnej w budynku Dyrekcji Zachemu, a część wspomnieniowa przy piwie z pokazem jazdy konnej w jednej z restauracji pod Bydgoszczą.
Ale wracając do pożegnania z Zachemem wypada mi wspomnieć, że w dniu 29 grudnia na sali 104 - sali konferencyjnej odbyło się kurtuazyjne pożegnanie 9 pracowników odchodzących z końcem roku na emeryturę. Jak przy takich okazjach bywa, padły ciepłe słowa ze strony prezesa W. Wardackiego. Odbyło się wręczenie dyplomów i skromnych upominków książkowych. Ja również pozwoliłem sobie zabrać głos, stwierdzając, że praca w Zachemie pozwoliła mi w pełni wyżyć się zawodowo, podziękowałem, że przez te lata kierownictwo zakładu mnie doceniało, czego dowodem były liczne wyróżnienia i odznaczenia, w tym i państwowe. Wspomniałem również o odznaczeniu mnie w ostatnim okresie medalem prof. Wojciecha Świętoławskiego za zasługi dla polskiej chemii przyznanym przez Zarząd Główny Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Przemysłu Chemicznego, medalem tym bardziej cennym, gdyż nie był to medal "powszechnie rozdawany". Otrzymywali go tylko nieliczni, z udokumentowanymi osiągnięciami w przemyśle chemicznym.
Skończyłem pracę spełniony zawodowo i mogący nareszcie poświęcić się swojemu hobby i rodzinie. Czekało na mnie mnóstwo prac związanych z modernizacją domku na działce w Rodzinnym Ogrodzie Działkowy. Domek był postawiony w czasie, gdy wszystkiego brakowało. Trzeba było teraz go ocieplić, wstawić oszklony kominek, wymienić odklejające się płytki z PVC na nowoczesne panele podłogowe, wymienić armaturę w łazience i kąciku kuchennym. Ponieważ umiałem takie rzeczy robić, więc sam to robiłem mając z ich samodzielnego zrealizowania dużą satysfakcję. Tak jakoś los sprawił, że młodsza z córek znalazła swoje miejsce w Krakowie. Tam też założyła swoje gniazdo rodzinne. Kupione mieszkanie, aby w nim zamieszkać wymagało jeszcze wielu prac. Jeździłem więc do Krakowa i pomagałem w układaniu paneli podłogowych, kafelkowałem i urządzałem łazienki. Później przyszedł okres dłuższych wyjazdów dla zajęcia się wnukami. Miałem i nadal mam czas usiąść z książką i ja przeczytać, tym bardziej, że sam posiadam zbiór liczący ponad 2 tys. woluminów. Do niektórych czytanych w młodości powracałem i na nowo je odkrywałem.
W tym okresie znalazłem też czas na pracę społeczną w Rodzinnym Ogrodzie Działkowym i w Zarządzie Wojewódzkim ROD. Przez kilka lat byłem również członkiem Rady Nadzorczej jednej z prywatnych spółek mającej swoje oddziały - spółki córki również za granicą. Miałem też czas na uczestnictwo w wyjazdach zagranicznych jak i na zwiedzania wielu zakątków Polski, głównie z kolegami i koleżankami zrzeszonymi w SITPChem.
To wszystko jednak nie wypełniało mi całego czasu. Nawiązałem kontakty z bardzo szeroko pojętą rodziną i włączyłem się do stworzenia drzewa genealogicznego rodziny na portalu najpierw www.moikrewni.pl, a później www.myheritage .pl. Do współpracy zaprosiłem wiele osób, które aktywnie włączyły się do uzupełniania drzewa o nowe, młodsze pokolenia. Dzisiaj już tego drzewa nie jestem w stanie objąć, bo zawiera prawie 4000 osób, w tym 539 osób bezpośrednio spokrewnionych. Tych, z którymi w jakiś sposób się spotkałem, to tylko grupa około 100 osób.
Kiedy upadł Zachem S.A., a ściślej wyłoniony z niego dziwoląg pod nazwą "Infrastruktura Kapuściska S.A." naszła mnie myśl spróbowania spisania historii tych zakładów chemicznych, które miały na przestrzeni lat różne nazwy. Dwie z nich utkwiły w pamięci ludzi tam pracujących.-Wytwórnia Nr 9 u tych, co pracę zaczynali tuż po wojnie i ZACHEM u tych później w nich pracujących. Rok temu zabrałem się za tą pracę. Przeszukuję archiwa, lokalną prasę, czytam w Intrenecie różne opracowania i wypowiedzi, próbuję nawiązać kontakt z szeregiem osób. Wielu osób mogących wnieść wiarygodne informację o niektórych zdarzeniach już nie ma pośród nas . Odeszli w wieczny spoczynek. Materiały archiwalne są również niekompletne. Dlaczego - nie będę tu teraz w to wnikał. Szczególnie trudno opisać działalność niektórych organizacji społecznych po 1990 roku, choćby np. działalności w ostatnich latach Oddziału PTTK Zachem - w pewnym okresie najprężniejszego w województwie. Niektóre z organizacji społecznych wraz z odejściem z pracy w Zachemie ich wieloletnich przewodniczących przestały w zakładzie istnieć. Tak stało się z Ligą Ochrony Przyrody, Ligą Kobiet Polskich czy PCK i wielu innymi. Na razie nie zraża to mnie i kontynuuję tą pracę traktując ją jak nowe moje hobby. Traktuję ją całkowicie hobbystycznie. Nie mam żadnego sponsora, ani wydawcy. Myślę, że nie wszystkie dokumenty, których poszukuję zostały przemielone na makulaturę i może ktoś je po tylu latach jeszcze przechowuje. M. in. mam tu na myśli zbiór dokumentów "Izby pamięci Zachemu", jaka onego czasu została stworzona w zakładzie.
Czas pokaże, czy z tego postawionego sobie zadania zdołam się wywiązać. Jak na razie zapał mnie nie opuszcza, a i zdrowie mi dopisuje.
Gdyby ktoś chciał mnie wesprzeć w odtajnianiu Zachemu i pragnął podzielić się wiadomościami, to oczekuję w skrzynce pocztowej pod adresem: tadeusz.wilusz@wp.pl
Wszystkie komentarze