Tłusty Czwartek. Gdzie robią najlepsze pączki [TEST]

Po zakupy wybraliśmy się z samego rana, ale nie wszędzie udało nam się kupić pączki. Do Siódmiaka się spóźniliśmy, a u Bigońskich zostały już tylko te z adwokatem. Jeśli więc chcecie jutro poświętować, nie zwlekajcie z odwiedzinami w ulubionych cukierniach. Gdzie koniecznie musicie zrobić słodkie zakupy? Posmakowaliśmy 13 "tłustoczwartkowych" przysmaków. Które trzy pączki zyskały najwyższe noty? Dowiecie się, przeglądając nasze zestawienie.   

Choć mieliśmy puste brzuchy, pierwszy pączek nie zachwycił. - Marmolada gdzieś uciekła - stwierdziło zaskoczone jury po rozkrojeniu pączka. - O! Jest jakaś śladowa ilość. Skryła się w cieście tuż przy dnie pączka - ucieszył się znaleziskiem jeden z redaktorów.  - Niestety nie równoważy słodyczy ciasta - dodał rozczarowany po posmakowaniu.  - Lukier gruby. Wielka odpadająca kopuła - narzekali degustujący. A ciasto?  - Bladzioszek ten pączek i suchy - reasumują.  

Drugi pączek przyniósł pozytywną odmianę. - Aż miło się robi, kiedy się na niego patrzy. Kształtny, ładny lukier, trochę skórki pomarańczowej, wzorcowa obrączka - jurorzy zachwycili się drożdżowym cudeńkiem. - Ciasto puszyste, przez co lekkie. Nadzienia dużo. Powidła lekko kwaskowe, dobrze przełamują słodycz ciasta. Świetne proporcje smaków. Aż chce się zjeść więcej - zajadali się degustujący.

- Wygląda całkiem apetycznie - ucieszyli się redaktorzy przed posmakowaniem kolejnego pączka. -  Ładna obrączka, nie za gruby lukier, odrobinka skórki pomarańczowej do smaku - zacierali ręce. Ciasto jednak okazało się mało sprężyste. Wątpliwości wzbudził kolor nadzienia. - Taki trochę zbyt pomarańczowy. I trudno stwierdzić jaki to smak. To dżem truskawkowy? - zastanawiali się jurorzy. - Jeśli tak, to stanowczo za słodki. To dżem cukrowy. Nadzienie psuje wszystko - zgodzili się. 

Tego paczka udało nam się kupić w ozdobnym papierku. - To dobrze. Przy jedzeniu nie obkleimy sobie palców lukrem - cieszyli się uczestnicy degustacji. - A pączek polukrowany był hojnie. - Gruba biała skorupa. Przesada-  kręcili nosami jurorzy. Pączek zachwycił po rozkrojeniu. - Piękny kolor ciasta i nadzienie wygląda apetycznie - chwalili redaktorzy. Z uśmiechami przyglądali się kształtnemu pączkowi z idealną ilością nadzienia umiejscowionego dokładnie w centrum drożdżowej kulki. Entuzjazm trochę ostudziły zapach i smak. - Oj, coś za dużo ulepszaczy. Ktoś przesadził z aromatami - stwierdzili jurorzy.

W Staropolskiej pączków nie brakowało. Dostaliśmy też zupełnie nietypowy. Kwadratowy, obsypany cukrem pudrem. Z nadzieniem malinowym w środku. - To wariacja na temat pączka! Pączkowa awangarda! - zachwycali się degustatorzy, oblizując palce z cukru pudru. - Jak ktoś lubi maliny, będzie zachwycony - ocenili. - Sporo tego nadzienia, aż się wylewa. Przyjemna kwaskowość dobrze kontrastuje ze słodyczą ciasta- zajadali się jurorzy. - Mogę zjeść takich tonę - wyrwało się komuś z ust.  

Kiedy wpadliśmy do tej cukierni z samego rana,  tradycyjnych pączków już nie było. Postanowiliśmy więc posmakować tych z nadzieniem adwokatowym. Było warto.  - Klasyczny pączek to nie jest, ale smak zaskakuje bardzo pozytywnie. Jak już ktoś zje kilka tradycyjnych, taki będzie przyjemną odmianą - zgodzili się ze sobą jurorzy. Urzekło też ciasto. - Puszyste, sprężyste, pachnące - padały pozytywne oceny. Szkoda tylko, że pączek był niewielki. Warto kupić ich więcej. 

Przy degustacji tego pączka, redaktorzy zaczęli dyskutować o smakach dzieciństwa. To przyjemne skojarzenie na pewno zaważyło na punktacji. A zaczęło się od "ochów" i "achów" nad lukrem. Delikatna skorupka pękała przy krojeniu i gryzieniu, ale nie osypywała się i nie kleiła. - Ideał - ocenili jurorzy. Różane nadzienie podzieliło jednak jurorów. - Ktoś tu znów przesadził. Zapach mocny jak w płynie do kąpieli lub w płynie do mycia naczyń. Kompletnie nie czuć aromatu ciasta. Zrujnowane proporcje - przesądzili.    

Ten pączek wyróżniał się różowym zygzakiem na lukrze. - Mega sztuczny -  stwierdzili jurorzy po posmakowaniu. - Aż mi się nie chce jeść dalej -  odłożyła na talerz swoją część  jedna z redaktorek. Nadzienie malinowe nie zachwyciło, jak to w pączku nr 5. Ciasto oceniono jako poprawne. - Niby nie jest zły, ale nie jest też dobry. Jakoś tak nic się nie czuje po zjedzeniu tego pączka -  ocenili jurorzy.

Ten pączek przy dzieleniu nie zachęcał do degustacji. - Widać, że zbity jak glina - jurorzy badawczo przyglądali się ciastu. - Lukier stary, olej stary. I to niestety czuć - narzekali podczas jedzenia. Smak uratowało nadzienie. Smaczne, gęste, dobrze trzymające  się ciasta, nie kapało na ręce.

- Z wierzchu wyglądał na wypasionego, a w środku bieda - jeden z redaktorów z rozczarowaniem przyglądał się wnętrzu pączka, w którym poskąpiono nadzienia. Ostatecznie okazało się, że strata nie była zbyt wielka, bo smak nadzienia nie zachwycił. Został oceniony jako sztuczny. - Za to ciasto wygląda ładnie. Piękny żółty kolor. Sprawdźmy, czy tak dobrze zrobione, czy ktoś dodał barwnika - zastanawiali się redaktorzy. Smak nie rozczarował. - Ciasto świetne. Ale to bardziej drożdżówka niż pączek - podsumowali jurorzy.

Kolejny paczek, który okazał się propozycją dla miłośników przede wszystkim ciasta. - To nie jest pączek. To całkiem niezła drożdżówka z przeciętnym dżemem - ocenili degustujący. Kolejny raz nie udało się  zidentyfikować smaku nadzienia. - Taki jakiś landrynkowy. Strasznie słodki - krzywili się jurorzy.

Ten pączek to propozycja dla łasuchów, którzy są w stanie zjeść kilka" tłustoczwartkowych" przysmaków i ciągle jest im mało. To był pączek gigant. Największy ze wszystkich jakie udało nam się kupić i zdecydowanie najcięższy. - To nie tylko przez rozmiar, ale też przez ciasto. Gęste, zbite i mokre - ocenili degustujący. Nadzienia było sporo, ale nie zachwyciło. - Można próbować zjeść cały, ale niestety za bardzo pachnie olejem - podsumowali degustację jurorzy.

Ostatni pączek wyjęliśmy z foliowego woreczka. Niestety ten sposób zapakowania w cukierni sprawił, że po przyniesieniu do redakcji, pączek nie wyglądał już zbyt apetycznie. Po posmakowaniu dyskusja skoncentrowała się na ocenie nadzienia, bo ciasto okazało się poprawne. - Taka słodka marmolada. Smak nietypowy. Jakby ktoś ją wymieszał z musem jabłkowym. Nie porywa - mówili rozczarowani jurorzy.  

Jurorzy oceniali pączki w ciemno. Nazwy cukierni zostały utajnione. Każdy  z sześciu jurorów przyznawał każdemu pączkowi punkty od 1 do 10. Które smakowały nam najbardziej? Najsmaczniejszy okazał się pączek z cukierni Adam Sowy. Otrzymał 51,5 pkt. Na drugiej pozycji uplasował się pączek z adwokatowym nadzieniem od Bigońskich z 48,5 pkt. Podium zamyka pączek ze Staropolskiej. Ale nie ten tradycyjny, a malinowy. Otrzymał 47,5 pkt. 
Wnioski? Warto dać się ponieść fantazji i kupić pączki w różnych smakach.