- Mam jeszcze 12 miesięcy, by przekonać bydgoszczan, że warto na mnie postawić. Najbliższy rok czy dwa będzie konsumpcją ciężkiej pracy wszystkich urzędników pracujących na rozwój miasta i oczywiście mieszkańców. Historyczna skala miejskich inwestycji o wartości 2-2,5 mld zł będzie widoczna dla każdego. Wiem, że bydgoszczanie oczekują zmian - dużych inwestycji, ale też tych mniejszych, zmieniających ich bezpośrednie otoczenie - dbania o osiedla, chodniki czy place zabaw. Ocena tych działań będzie miała swoje przełożenie na decyzje wyborcze.
Staram się jak najbardziej włączać mieszkańców w procesy decyzyjne w mieście - stąd budżet obywatelski, gdzie z roku na rok mamy coraz więcej wniosków, czy konsultacje społeczne, w których bydgoszczanie mogą wypowiedzieć się na przykład na temat lokalizacji basenów osiedlowych. Myślę, że na wynik sondażu wpływa też sytuacja gospodarcza miasta. Od jednego z przedsiębiorców usłyszałem ostatnio żartobliwe zdanie, że inwestorów już w Bydgoszczy nie potrzeba, bo nie ma kto pracować. Bezrobocie spadło z 8 do 4 proc. Bydgoszczanie to widzą.
Bydgoszcz jest specyficznym wyborczo miastem - scena polityczna jest rozproszona, żadnemu z kandydatów nie udało się dotąd wygrać wyborów prezydenckich w pierwszej turze. Jednak najważniejszą decyzję mieszkańcy podejmą za rok i przez ten czas będę przekonywał, że warto na mnie postawić.
Drugie miejsce w sondażu zajął Konstanty Dombrowicz, z którym mam za sobą dwa pojedynki wyborcze. Nie były łatwe, bo z drugiej strony padały nieprawdziwe, wyssane z palca informacje, po domach roznoszono ulotki dyskredytujące mnie jako prezydenta. Po doświadczeniach sprzed trzech lat na każdy chwyt poniżej pasa pana Dombrowicza jestem gotowy.
Wynik Tomasza Latosa można uznać za bardzo słaby, ale to zmartwienie PiS-u.
Rezultat kandydata SLD to moim zdaniem efekt niskiego poparcia ogólnokrajowego dla Sojuszu. Partii nie ma w parlamencie, wiele osób nie zna jej programu i postulatów. Uważam, że w Polsce potrzebna jest partia lewicowa, choć PiS jest aktualnie bardziej lewicowy od tradycyjnej lewicy.
Nie wiemy, jak będzie wyglądała ordynacja wyborcza. Dziś wydaje mi się, że będziemy mieli jedną turę wyborów. Tylko wtedy PiS będzie mógł zwyciężyć w kilku dużych miastach, na których najbardziej mu zależy. Wyniki wyborów będą w dużej mierze uzależnione od tego, czy pozostali kandydaci będą potrafili się porozumieć i wzajemnie wspierać. Wtedy PiS w skali kraju nie będzie miał większych szans.
Wyniki sondażu na rok przed wyborami [WYKRESY, ANALIZA]
Wszystkie komentarze