Krzysztof Rolirad, nauczyciel religii
Nie wiem, czy dobrze robię jako nauczyciel, że teraz się do tego przyznam, ale może to będzie dla dzisiejszych uczniów dobra okazja, aby pewne sprawy przemyśleć. Niestety nie należałem do zbytnio ambitnych uczniów w technikum. Kiedy skończyłem piątą klasę technikum, to przez dwa lata nie chciało mi się podejść do egzaminu maturalnego. Ważniejsi byli koledzy, życie towarzyskie i sport niż zastanawianie się nad jakąś tam maturą. Działa się jednak dziwna rzecz ze mną, kiedy już zbliżała się matura, a ja do niej nie podchodziłem. Wtedy odczuwałem pewien dyskomfort psychiczny, a nawet miałem wyrzuty sumienia. Do tego pamiętam zawiedziony wzrok mojej Mamy. Moja Mama by nie miała mi za złe, jeżeli bym się uczył i nie zdał matury. Moja Mama była po prostu zawiedziona, że nie podjąłem nawet próby. Dlatego moje przygotowania do matury trwały bardzo długo. Nie chodzi jednak, że dużo się do niej uczyłem. Chodzi o to, że długo "dojrzewałem" do tego egzaminu. dojrzałości. Co ciekawe, na studiach otrzymywałem stypendium naukowe za dobre wyniki w nauce. Cóż mnie zmobilizowało do intensywnej nauki? To proste! Jak płacili za naukę, to... zacząłem się dobrze uczyć.
Kiedy w końcu postanowiłem podejść do matury, to uczyłem się do niej "bite" sześć dni. Byłem leniwy, ale wiedza wchodziła mi bez większego problemu. Trudno może będzie uwierzyć w to, co teraz napiszę, ale "o mały włos" znowu nie podszedłbym do matury, gdyż okazało się, że. marynarka na mnie nie pasuje. Na szczęście mój kolega przyjechał po mnie samochodem i powiedział, żebym się nie wygłupiał.
Wiele pamiętam i wiele sytuacji miło wspominam. Może jednak wrócę do wątku z moim kolegą. Kiedy jechaliśmy na maturę, to marudziłem koledze, że słabo umiem i chyba nie zdam. Potem okazało się, że ja zdałem na "4" i "5", a kolega na samych słabych ocenach. Trochę głupio się czułem, gdyż właściwie zawdzięczałem mu, że podszedłem do tej matury.
Moje rady dla maturzystów? Po pierwsze "kiedy piłka w grze", to walczcie o swoją lepszą przyszłość i nie poddawajcie się przed "meczem". Przegracie, to trudno, ale nie oddawajcie "meczu" walkowerem. Po drugie, w trakcie egzaminu już się nie stresujcie, gdyż to już nic nie da.
Wszystkie komentarze