Wśród zawodów określanych przez specjalistów jako "maksymalnie deficytowe", czyli takie, w których liczba ofert jest znacznie większa, niż liczba poszukujących pracy, są: pracownicy call center, projektanci aplikacji sieciowych i multimediów, projektanci i administratorzy baz danych, kierownicy w instytucjach finansowych i ubezpieczeniowych, specjaliści ds. sprzedaży z dziedziny technologii teleinformatycznych. Ale ta lista nie wyczerpuje katalogu zawodów poszukiwanych na bydgoskim rynku pracy. Kogo jeszcze szukali pracodawcy w pierwszej połowie 2016 roku?
Deficytowe zawody? To takie, w których ofert jest więcej, niż bezrobotnych na rynku pracy. Trzeba pamiętać jednak, że analiza przygotowana przez Powiatowy Urząd Pracy nie wyczerpuje tematu. Pośredniak dysponuje ograniczoną liczbą ofert. W jego bazach pracodawcy rzadko szukają specjalistów wysokiej klasy, inżynierów. Tych poszukują na "łowcy głów", agencje pracy, są rekrutowani przez ogłoszenia w mediach, pocztą pantoflową, albo "podkupywani". Z analiz bydgoskich urzędników wynika, że najczęściej poszukiwani w ostatnich miesiącach w Bydgoszczy byli m.in. pracownicy przygotowujący posiłki typu fast food, kontrolerzy procesów przemysłowych, analitycy systemów komputerowych. Na lokalnym rynku brakuje też "robotników przygotowujących i wznoszących konstrukcje metalowe", operatorów maszyn do szycia. Na liście są też tynkarze, programiści aplikacji, technicy sieci internetowych, pracownicy gotowi podjąć proste prace dorywcze. Pracodawcy zgłaszają też brak robotników budowlanych, masarzy, sprzedawców, a także lektorów języków obcych.
Zawody zrównoważone to takie, na które popyt równa się podaży. W Bydgoszczy to dość wąskie grono. Na krótkiej liście pod hasłem "równowaga" znaleźli się specjaliści ds. zarządzania zasobami ludzkimi, spedytorzy, sprzedawcy w stacjach paliw, operatorzy urządzeń pakujących, projektanci odzieży i wzornictwa przemysłowego.
Najtrudniej na rynku pracy odnaleźć się tym, których zawody określane są jako ?nadwyżkowe?. Tu chętnych do pracy jest dużo więcej, niż jest w stanie wchłonąć rynek. Na bardzo długiej liście zawodów nadwyżkowych w Bydgoszczy są m.in. specjaliści ds. public relations, technicy mechanicy, technicy technologii żywności, kreślarze, specjaliści ds. wychowywania małego dziecka, maszyniści kotłów parowych, strażacy, archiwiści, muzealnicy, lakiernicy, technicy farmaceutyczni, lakiernicy, robotnicy budowy dróg, elektrycy.
Urzędnicy wspólnie z pracodawcami stworzyli też listę zawodów "maksymalnie nadwyżkowych". Tu królują bibliotekoznawcy, inżynierowie elektrycy, specjaliści ds. szkoleń zawodowych i rozwoju kadr, rolnicy i bukmacherzy.
Bydgoski pośredniak w ramach badania "Barometr zawodów" przygotował też prognozę zapotrzebowania na zawody w 2017 roku. Ta metodologia została wypracowana w Szwecji i Finlandii. Jak powstaje prognoza? Na podstawie dyskusji i obserwacji ekspertów rynku pracy. Badanie dla Bydgoszczy i powiatu bydgoskiego odbyło się pod koniec września. W panelu eksperckim brali udział m.in. doradcy klienta z PUP, przedstawiciele agencji pracy Manpower w Bydgoszczy, reprezentacji Bydgoskiej Agencji Rozwoju Regionalnego. Dane dotyczące poszczególnych zawodów można generować na barometrzawodow.pl. Kogo będą potrzebować pracodawcy? Tym razem na liście są aż 64 zawody.
Kto w 2017 roku nie musi się obawiać? Jeśli jesteś agentem ubezpieczeniowym, brukarzem, cieślą, diagnostą samochodowym, czy fryzjerem - to, według analiz, bez obaw możesz zmieniać pracę. Lokalny rynek na ciebie czeka. To samo dotyczy kelnerów, kucharzy, masaży, lakierników po lekarzy, nauczycieli przedmiotów zawodowych, pielęgniarek i położnych, robotników budowlanych, spawaczy, sprzątaczek, sprzedawców, ślusarzy, techników budownictwa, techników elektryków, mechaników.
Techniku Elektroniczne (na zdjęciu) przy Karłowicza, najlepsze w województwie i jedno z najlepszych w kraju, przyciągnęło w tym roku 109 absolwentów gimnazjum z wyróżnieniem.
W technikach największą popularnością cieszyły się w tym roku zawody: informatyk, technik pojazdów samochodowych, technik żywienia i usług gastronomicznych.
W zawodówkach najpopularniejszy był mechanik pojazdów samochodowych i kucharz. Od kilku lat, mimo wysiłków nauczycieli, pracodawców i urzędników, nie udaje się skłonić młodych do nauki w tego typu szkołach. A bydgoski rynek pracy właśnie ich absolwentów potrzebuje. Nie jest też już standardem, że pracownicy z najniższym, zawodowym wykształceniem, są najsłabiej opłacani. Zmiany w strukturze zawodów i tendencje na rynku pracy spowodowały, że wielu fachowców zarabia lepiej niż pracownicy biurowi z wyższym wykształceniem. To jednak wciąż młodych nie przekonuje. W tym roku, z powodu nikłego zainteresowania nie uruchomiono klas pierwszych w czterech zawodówkach: chemicznej, elektronicznej, handlowej i odzieżowej.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze