Fot. WOJTEK DUSZENKO / Agencja Wyborcza.pl
Zróbmy klub jak w warszawskiej Skarpie
Stowarzyszenie "Moment dla miasta" wówczas, w 2008 r. miało trochę inny pomysł. Chciało stworzyć w Pomorzaninie salę koncertową, klub i utrzymać kino.
Tworząc wizję adaptacji Pomorzanina, stowarzyszenie wzorowało się na nieistniejącym już warszawskim klubie Skarpa, który także powstał w starej sali kinowej (dziś to kino jest wyburzone, powstały w tym miejscu apartamenty). Przestrzeń podzielona była na dwie części. W pierwszej, na podwyższeniu stały sofy, stoliki i krzesła. Poniżej znajdował się spory parkiet. - Taki układ pozwoliłby na organizację w Pomorzaninie kameralnych imprez z miejscami siedzącymi, a po wyniesieniu stolików - masowych koncertów - mówił Wojciech Jaworski ze stowarzyszenia, pracownik agencji reklamowej Fabryka C.
"Moment dla miasta" miał pomysł, zaaranżować dawną salę kinową na klub dla co najmniej 500 osób. W oryginalnym stanie zamierza pozostawić balkon i ekran, na którym codziennie, oprócz weekendów, miałyby być wyświetlane filmy. Za dnia w części z sofami i fotelami działałaby restauracja i kawiarnia.
Pomorzanina bronił Krzysztof Barczewski, ówczesny szef Adrii. - Przerobienie Pomorzanina na centrum handlowe jest niedopuszczalne - mówił. - To jedna z najlepszych sal kinowych, nie tylko w Bydgoszczy, ale moim zdaniem też w Polsce. To obiekt, który mógłby być wizytówką miasta. A handel majtkami w kinowej poczekalni, w której jeszcze stoją stare kasy, to skandal. Ja już Gdańską nie chadzam, bo nie mogę na to patrzeć. Znajomych pasjonatów kina, którzy mnie odwiedzają, właścicieli kin, też niechętnie tam prowadzę. Pukają się w głowę. To są jakieś jaja po prostu.
Niektórzy bydgoszczanie nawet rozpoczęli negocjacje z właścicielem budynku po Pomorzaninie, ale nic one nie przyniosły.
Wszystkie komentarze