Pan Damian Rumiński był nauczycielem wf-u w ZS UMK GiLA. Oprócz sportu interesowały go malarstwo, poezja i teatr. Z wyglądu ponoć przypominał Piotra Rubika. Jego ulubioną aktywnością było narciarstwo zjazdowe, a najbardziej cenioną sentencją: "Nie mówić nic, poza tym, co da się powiedzieć" (Wittgenstein).
Wiadomość o śmierci profesora była dla wszystkich szokująca. Na pogrzebowe kwiaty uzbierano dużą kwotę w niewyobrażalnie krótkim czasie, co świadczy jedynie o szacunku, jakim młodzi darzyli nauczyciela. W kilku miastach absolwenci, znajomi, rodzina zamówili msze święte w jego intencji.
Pan Damian był przyjacielem uczniów, w pełni im oddanym. Można było do niego przyjść z każdym problemem. Przed śmiercią sprawował funkcję opiekuna Samorządu Uczniowskiego. Pasował do GiLA. Potrafił zapanować nad grupą, dokładnie tłumaczył i ciekawie prowadził zajęcia. Wyróżniał się sprawiedliwością. Wszyscy mieli równe szanse. Mówił, że nie jest ważne, czy przebiegniesz dystans w minutę, czy w 10. Liczy się to, żeby dać radę. Nie wymagał wielkich osiągnięć, ale tego, żeby przełamywać bariery. Nie traktował uczniów jak sportowców. ? Kiedyś przybiegłem długo po grupie, a pan powiedział, że jest ze mnie dumny. Nie lubię wf-u, ale lekcje z panem Damianem bardzo mi się podobały - wspomina gimnazjalista.
Pan profesor angażował się w to, co robił. Starał się stworzyć reprezentację. Motywował chłopaków do treningów. Ich porażki były sromotne, ale pan podchodził do nich ze zdrowym rozsądkiem. Zazwyczaj odwoził ich swoim samochodem do internatu i mówił, że nic się nie stało.
Wierzę, że jest tak, jak powiedział Fryderyk Nietzsche: Ulubieńcy bogów umierają młodo, lecz później żyją wiecznie w ich towarzystwie...
Zuzanna Kuffel, ZS UMK GiLA, kl. 3 gimnazjum
Wszystkie komentarze