Więcej
    Komentarze
    Wiele razy byłem na Sinych Wirach w Bieszczadach na początku lat 90-tych. Parę kilometrów dalej, w Buku miałem rodzinę, więc z kolegami ganialiśmy po lokalnych pagórkach. Wtedy Sine Wiry odwiedzało może kilkanaście osób tygodniowo. W te wakacje byłem również w Bieszczadach po dłuższej przerwie. Przejeżdżając koło tego miejsca początkowo nie poznałem go, przy wejściu na Sine Wiry powstał parking na kilkadziesiąt samochodów (cały zapchany), a wzdłuż drogi stało kolejnych kilkadziesiąt samochodów... Trochę mi szczęka opadła, kiedyś totalne pustkowie, teraz jedna z atrakcji turystycznych Bieszczad. Nie mówię, że to źle, ale sentyment do niezadeptanych Bieszczad jednak pozostał:) To samo z cerkwią na Łopience (pamiętam jeszcze niezagospodarowane ruiny) parę kilometrów dalej - tłumy ludzi, kiedyś leżeliśmy tam całymi dniami, a jedynymi ludźmi w okolicy byli studenci z pobliskiej bazy wracający z Cisnej obładowani puszkami i procentami:) Podobnie z Preukami pod Komańczą w latach 80-tych, aby dostać sie do leśniczówki zaprzęg konny przeciągał naszego dużego fiata przez rzekę, a raz w tygodniu kolejka wąskotorowa przywoziła konserwy i chleb w wagonie towarowym dla mieszkańców trzech domów i pilarzy:) jest co wspominać:)
    już oceniałe(a)ś
    5
    0