Anna Mackiewicz, 53 lata, zastępca prezydenta Bydgoszczy
- Przekroczono pewną granicę. Wiele osób poczuło, że coś musi zrobić. Z wieloma środowiskami w różnych sprawach się różnimy, ale w poniedziałek w Bydgoszczy chcemy wystąpić wspólnie. Ta sprawa jest szczególnie ważna - dotyczy wolności i praw człowieka, a nie polityki. Jesteśmy przeciwko zaostrzaniu ustawy. Chcemy, że państwo wspomagało skuteczną edukację o seksualności człowieka i skutecznej antykoncepcji.
Angażuję się, bo jestem kobietą. Działam w ruchach kobiecych od 30 lat. Nie chcę, żeby w czasie ciąży kobietom odbierano podstawowe prawa człowieka i ryzykowano ich zdrowiem i życiem.
Włączają się osoby, które rzadziej wypowiadały się na takie tematy - ludzie kultury i sztuki. Dają swoją twarz i prowokują do przemyśleń, jakie mogą być skutki zaostrzenia ustawy. Jako SLD zbieramy podpisy pod projektem ustawy liberalizującej przerywania ciąży. W projekcie są trzy obecne możliwości i dodatkowo przerwanie ciąży do 12 tygodnia, obwarowane rozmowami z psychologami.
Trwają w Polsce zmiany obyczajowe. Wiek XXI będzie wiekiem kobiet. Nie chodzi o dominację jednej płci, ale równe szanse, równe możliwości i ich wykorzystywanie. W niektórych dziedzinach te zmiany następują wolniej. Sama to odczuwam, bo czasem jestem jedyną kobietą na spotkaniu.
Strajk? Naśladownictwo rozwiązań z innych krajów nie zawsze się sprawdzają. Ale na pewno strajk zwróci uwagę społeczeństwa. Teraz mało kto myśli o skutkach zaostrzenia ustawy. Dopiero, gdy sprawa dotknęłaby siostry, córki, wnuczki, wtedy zmienia się perspektywa.
Ja nie zamierzam opuścić swojego pracodawcy. Czym innym jest strajk domowy, czyli niewykonywanie swoich prac domowych. To działa na płaszczyźnie prywatnej. To będzie miało duży wydźwięk i zwróci uwagę osób, które do tej pory o tym problemie nie słyszały.
Wszystkie komentarze