W tym roku na bydgoskie ulice wyjdzie ok. 700 wolontariuszy z puszkami. ? Bywały lata, gdy rozdawaliśmy po 4,5 tys. identyfikatorów. Ale wtedy w Bydgoszczy mieścił się sztab wojewódzki ? wspomina Michał Moczadło, szef bydgoskiego sztabu WOŚP. Ma 40 lat. W Orkiestrę zaangażował się jako 17-latek. ? Byłem wolontariuszem, potem ?technicznym?, od 2004 r. ? szefem sztabu ? opowiada. ? To nie jest tak, że Orkiestra pochłania kilka tygodni w roku. Przygotowania do finału co roku zaczynam już w październiku. Że źle o Orkiestrze mówią? To nic. Co roku ktoś próbuje zabłysnąć. Dla niektórych to czysty marketing, sposób na zaistnienie w mediach. Nie zaprzątam sobie tym głowy. Podobnie jak wiele osób z mojego pokolenia. Część tegorocznych wolontariuszy to jeszcze dzieci, które wyjdą na ulice razem ze swoimi rodzicami. Dzisiejsi trzydziesto-, czterdziestolatkowie chcą pokazać swoim córkom i synom, w co warto się angażować, przy okazji wspominają swoje młodzieńcze zrywy.
Podkreśla, że w orkiestrowym graniu pomaga cała rzesza ludzi. ? Od muzyków począwszy, przez moich najbliższych współpracowników ze sztabu, przez ratusz, urzędy, po nauczycieli, którzy aktywizują uczniów, po przedsiębiorców, którzy wspierają nas organizacyjnie i finansowo ? mówi.
W tym roku na bydgoskie ulice wyjdzie ok. 700 wolontariuszy z puszkami. - Bywały lata, gdy rozdawaliśmy po 4,5 tys. identyfikatorów. Ale wtedy w Bydgoszczy mieścił się sztab wojewódzki - wspomina Michał Moczadło, szef bydgoskiego sztabu WOŚP. Ma 40 lat. W Orkiestrę zaangażował się jako 17-latek. - Byłem wolontariuszem, potem ''technicznym'', od 2004 r. szefem sztabu - opowiada. - To nie jest tak, że Orkiestra pochłania kilka tygodni w roku. Przygotowania do finału co roku zaczynam już w październiku. Że źle o Orkiestrze mówią? To nic. Co roku ktoś próbuje zabłysnąć. Dla niektórych to czysty marketing, sposób na zaistnienie w mediach. Nie zaprzątam sobie tym głowy. Podobnie jak wiele osób z mojego pokolenia. Część tegorocznych wolontariuszy to jeszcze dzieci, które wyjdą na ulice razem ze swoimi rodzicami. Dzisiejsi trzydziesto-, czterdziestolatkowie chcą pokazać swoim córkom i synom, w co warto się angażować, przy okazji wspominają swoje młodzieńcze zrywy. Podkreśla, że w orkiestrowym graniu pomaga cała rzesza ludzi. - Od muzyków począwszy, przez moich najbliższych współpracowników ze sztabu, przez ratusz, urzędy, po nauczycieli, którzy aktywizują uczniów, po przedsiębiorców, którzy wspierają nas organizacyjnie i finansowo - mówi.
Wszystkie komentarze