Nakaz jazdy prosto lub w prawo? OK, ale prosto się nie da, bo jest zakaz. Pozostaje tylko jeden kierunek.
Na wielu osiedlowych uliczkach postawiono słupki ograniczające ruch samochodów. Tylko po co? Z jednej strony da się dojechać. Z drugiej też. To czemu nie można przejechać?
Kierowcy i tak najczęściej omijają słupki po chodniku lub trawie.
W trakcie budowania nowych bloków przy ul. Janosika zapomniano o chodniku dla mieszkańców pobliskich budynków. Z czasem dobudowano wąskie przejście, ale większość osób i tak korzysta z trawy lub jezdni, po której jeżdżą samochody.
W Fordonie istnieje ścieżka rowerowa widmo, która nagle kończy się w... krzakach. Na szczęście jeszcze w tym roku trasa zostanie przedłużona aż do Myślęcinka.
W największej dzielnicy miasta, na osiedlu Tatrzańskim, istnieją miejsca parkingowe, na których nie można stawać. Miasto zbudowało cztery miejsca z przeznaczeniem dla niepełnosprawnych. Najwyraźniej w najbliższych blokach brakuje tego typu osób, bo parking świeci pustkami, a kierowcy stają przed kopertą.
Przy jednym z hipermarketów namalowane na jezdni strzałki nakazują jazdy w prawo. Wszystko było w porządku gdyby nie fakt, że po prostu tego nie rozumiemy. A czemu nie można pojechać w lewo? Droga nie jest jednokierunkowa. Tamtędy też można wyjechać. Widoczność po obu stronach jest bardzo dobra. Jednak drogowcy wiedzą lepiej...
W Fordonie nie brakuje niedokończonych ulic. Wystarczy chociażby wymienić ulicę Traktorzystów i ulicę Jasiniecką, która prowadzi na osiedle Eskulapa...
A jeśli już przy osiedlu Eskulapa jesteśmy, to jest ono jednym z największych absurdów Fordonu. Powstaje tam kilka bloków mieszkaniowych, w których ma zamieszkać kilka tysięcy mieszkańców. Jednak miasto nie ma zamiaru wybudować tam porządnych dróg, o oświetleniu już nie mówiąc.
Doszło do takiego absurdu, że firma Nordic Development postanowiła uruchomić własną linię autobusową dla mieszkańców osiedla Eskulapa.
Przy ul. Piwnika-Ponurego nie ma oświetlenia. W pobliży wszystkie inne bloki mają latarnie. Obok obiektów sportowych zbudowano nawet orlika. Szkoda, że nie pomyślano o mieszkańcach, którzy wieczorami boją się wychodzić z domów.
Na ratunek przyszła Fordońska Spółdzielnia Mieszkaniowa, która na klatkach zamontował prowizoryczne lampy. Jest dużo lepiej, ale to wciąż za mało.
Rozumiemy, że miasto nie ma pieniędzy na porządne zrobienie ulicy Bydgoskich-Olimpijczyków. Wiemy, że tego typu jezdni jest na terenie całego miała pewnie kilkadziesiąt. Tylko czemu urzędnicy co roku obiecują, że ulica zostanie zrobiona? Czemu mieszkańcy za każdy razem muszą obejść smakiem?
Fordon jest największą dzielnicą miasta, a brakuje w nim miejsc, w których można usiąść w weekendowy wieczór ze znajomymi. Wszystkie kluby systematycznie są zamykane. Dopiero otwarta kilka miesięcy temu Enklawa radzi sobie całkiem dobrze. Jednak mamy wrażenie, że to wciąż za mało.
Jeśli znasz jakieś inne "fordońskie absurdy", to czekamy na Twojego maila na adres redakcja.fordon@gazeta.pl. Napisz, co Cię denerwuje lub jakie rozwiązanie Twoim zdaniem nie ma sensu. Czekamy też na wasze zdjęcia.
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze