Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz / Agencja Wyborcza.pl
1 z 9
Alpaki ze Szwederowa
Od września z dziećmi pracują dwa alpaki Cha-cha i Jive. Podobne do lam zwierzęta mieszkają na podwórzu kamienicy przy ul. Traugutta na bydgoskim Szwederowie.
Kiedy alpaki wchodzą po schodach do klasy Zespołu Szkół nr 30 radość porównywalna jest tylko z wyjazdem na konie oraz wizytą Świętego Mikołaja. Cha-cha i Jive pracują z dziećmi zazwyczaj co drugi dzień. Wcześniej przeszły przeszkolenie w Kynoparku, podczas którego głównym narzędziem pracy była marchewka. Alpaki pomagają im oswajać się ze światem. - Kontakt wzrokowy, swobodny dotyk żywej istoty, to wszystko może im pomóc - mówią pedagodzy z ZSS nr 30.
Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz / Agencja Wyborcza.pl
2 z 9
Języka polskiego w tej klasie nie ma
W "klasie życia" Zespołu Szkół Specjalnych przedmiotów takich jak język polski czy matematyka nie ma. Najwięcej czasu zajmuje funkcjonowanie w środowisku. - To wielokrotnie powtarzane czynności ubierania się i rozbierania - wyjaśnia nauczycielka. Podczas spotkania z psami dzieci zakładają skarpetki zwierzęciu i sobie, próbują je też karmić. Kiedy później dziecko samo posmaruje sobie chleb, to jest to wielki sukces. - Dzieci upośledzone w stopniu znacznym często nie chcą się ruszać. A kiedy mają kontakt ze zwierzęciem, to o ten ruch łatwiej - tłumaczy Beata Zamorowska.
3 z 9
Hodowane dla wełny i mięsa
Alpaki należą do rodziny wielbłądowatych. Są niezbyt duże, wyglądają trochę jak skrzyżowanie lamy z owcą. Mieszkańcy Ekwadoru, Peru i Chile hodują je na zboczach Andów dla wełny i mięsa. Alpaki przyjechały na Szwederowo jednak nie prosto z Ameryki Południowej, a z polskiej hodowli w Koninie. Zostały starannie wyselekcjonowane do pracy z dziećmi. - Najpierw przytulaliśmy je i sprawdzaliśmy ich napięcie mięśniowe. Spośród 10 wybraliśmy tę parę, która najlepiej reagowała na dotyk człowieka - tłumaczy Katarzyna Strehl.
Alpaki nie przejawiają żadnej agresji. Kiedy im coś nie odpowiada, to po prostu odchodzą. Są też bardzo ciekawskie. Same podchodzą do człowieka, czasem bardzo blisko. Potrafią przyglądać się nieznajomym stając kilkanaście centymetrów przed ich twarzami.
Bydgoskie alpaki są pierwszymi w Polsce, które pracują z dziećmi. Na zdjęciu Jive w maju ubiegego roku.
Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz / Agencja Wyborcza.pl
4 z 9
Czteroosobowa klasa, dwójka nauczycieli
W klasie jest tylko czwórka uczniów - Jagoda, Ada, Daria i Wojtek. To, że dzieci same siedzą przy stole to efekt wieloletniej pracy. Żaden z uczniów klasy Zespołu Szkół nr 30 nie potrafi zbudować zdania, ale próbują się porozumiewać. - Czasem idzie ciężko. Daria stała przy oknie i mówiła "banana". Przyniosłam więc banany, potem sok bananowy, ale to nie było to. Okazało się, że chodziło o pana Mariana z Ośrodka Pomocy Społecznej - opowiada Beata Zamorowska.
Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz / Agencja Wyborcza.pl
5 z 9
Przy Kcyńskiej psy mają specjalną klasę
Labrador Favilla oraz cavalier king charles spaniel o imieniu Margolcia pracują dwa razy w tygodniu. Na zajęcia w specjalnej sali w podziemiach przychodzą uczniowie Zespołu Szkół nr 14. Największy kontakt z psami w tej integracyjnej szkole mają dzieci z orzeczeniami oraz niepełnosprawne. Ale dla niektórych zajęcia z psami są nagrodą, na którą mogą zasłużyć zdobywając punkty przez cały tydzień.
Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz / Agencja Wyborcza.pl
6 z 9
Dzieci otwierają się przy psach
Niektórym dzieciom psy pomagają przełamywać własne bariery. Podczas lekcji Zuzię trzeba namawiać dwie minuty, żeby powiedziała, że Margolcia ma trzy lata. - Jeden z uczniów na zajęciach z psami, mówił z dużymi trudnościami, mocno zaciskał usta - opowiada Marta Kaźmierczak. Jego wychowawca, kiedy o tym usłyszał i tak nie mógł uwierzyć, bo na innych zajęciach nie odezwał się ani razu. - Przyszedł do naszej klasy, żeby się przekonać i był bardzo zaskoczony. Ale wpływ dogoterapii jest trudny do ocenienia, wolę być ostrożna. Dzieci mają tyle różnych zajęć, że trudno ocenić dzięki którym robią krok naprzód - tłumaczy pedagog.
Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz / Agencja Wyborcza.pl
7 z 9
Pieska emerytura
Po Fafkulcu, jak dzieci nazywają Favillę, widać już lata pracy. Siwy pysk, wolne ruchy, szuka okazji żeby się położyć spać. W tym roku, w wieku 6 lat, przechodzi na emeryturę. Co to takiego, siedmiolatki na zajęciach nie potrafią powiedzieć. - Dla psów taka praca jest bardzo stresująca i wyczerpująca - mówi Marta Kaźmierczak.
Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz / Agencja Wyborcza.pl
8 z 9
Co oznaczają słowa "twarde" i "miękkie"
Zabawy z alpakami są jak najprostsze. - Pokaż ucho. - Pokaż ogon - zachęcają dzieci dwie nauczycielki. - Dzieci poszerzają świat zmysłów, dotykają, wąchają zwierzęta. Tak najłatwiej je nauczyć co oznaczają słowa miękkie i twarde, ciepłe i zimne - mówi Beata Zamorowska. Alpaki są przez dzieci czesane, chwytane czasem zbyt mocno. Wszystko cierpliwie znoszą. Cały czas się do siebie przytulają, jako zwierzęta stadne tak czują się najlepiej. Słychać tylko ciche mruczenie. To najgłośniejszy dźwięk jaki jest z siebie w stanie wydać alpaka. Zwierzęta są spokojne nawet kiedy dzieci są głośno. A krzyki i oklaski są przy każdym kęsie marchewki, które dostają z ich rąk.
Fot. Adam Kozak / Agencja Wyborcza.pl
9 z 9
Gatunek zwierzęcia nie ma znaczenia
Każde spotkanie ze zwierzętami to dla dzieci z Zespołu Szkół Specjalnych wielkie wydarzenie. 19-letnia Ania na zajęcia przyszła gościnnie. Ma dziecięce porażenie mózgowe oraz jest upośledzenie umysłowe ciężkie. W ciągu godziny kilka razy dotyka swoich uszu pytając o królika i klaszcze językiem upominając się o wycieczkę na konie. Dzieci miały już kontakt z kilkunastoma gatunkami zwierząt. - To, jakie to zwierzę, nie ma znaczenia. O ile dziecko może je dotknąć i jest bezpieczne, to zawsze dużo z tego czerpie - mówi opiekująca się alpakami Katarzyna Strehl, która przygodę z zooterapią zaczynała od pracy z labradorami. Na hipoterapię dzieci ze szkoły przy ul. Jesionowej jeżdżą do Stajni Baskil w Cielu. - Nigdy nam nie odmawiają, a dzieci na te dni bardzo czekają - mówi Beata Zamorowska.
Wszystkie komentarze