Widowisko co roku odbywa się w tuż obok rzeźby 'Przechodzącego przez rzekę'. Taśma ma 30 metrów długości i jest zawieszona kilkanaście metrów nad Brdą. W zawodach, które bydgoszczanie oglądali z Mostu Jerzego Sulimy-Kamińskiego, wystartowało 8 zawodników, w tym trzech Polaków. Pierwsze przejście było kwalifikacyjne. Na podstawie czasów zawodników ułożono pucharową drabinkę. Potem walka toczyła się do dwóch zwycięstw. Wygrał Nathan Paulin. - Doszło do detronizacji czterokrotnego mistrza. W finale Danny Mensik uległ swojemu przyjacielowi, z którym podróżował po całym świecie. To zaskoczenie, bo Danny jest slackline'owym dominatorem. W każdej aktywności jest najszybszy - mówi Maciej Herold, organizator imprezy. Nathan Paulin zdołał odwrócić losy finału po porażce w pierwszym przejściu.
Przejście na drugą stronę zajmowało zawodnikom ponad 20 sekund. Zeszłoroczny rekord Mensika to 16,96 s. Trzecie miejsce zajął Jakub Bałdych. Dobrze radzi sobie na długich taśmach, bo jego rekord to dystans 1500 metrów. W Bydgoszczy pojawił się po raz trzeci. - Na starcie staram się nie myśleć. W trzecim przejściu o trzecie miejsce pojawiły się już nerwy, szczególnie, że chwilę wcześniej spadłem z taśmy - opowiada. Zwycięzca otrzymał 1000 euro, a zawodnicy z miejsc 2 i 3 odpowiednio 300 i 200 euro.
W piątek slacklinerzy świętowali stulecie niepodległości dosłownie interpretując słowa 'Przejdziem Wisłę, przejdziem Wartę'. Przeszli na taśmach zawieszonych 35 metrów nad lustrem Wisły. Jako pierwszy przy wysięgniku niedaleko ul. Nad Wisłą w Fordonie swoich sił spróbował Nathan Paulin. Francuz jest rekordzistą świata. W trudniejszych warunkach niż w Bydgoszczy przeszedł po linie 1662 metry. Nad Wisłą miał do pokonania ok. 450 metrów. Dotychczasowy rekord Polski to 400 metrów. Po nim na drugą stronę rzeki przeszli Danny Mensik, Anthony Newton i Jakub Morawski. - Trudno mówić o strachu, bo chodziłem na dużych wysokościach. Nigdy nie byłem na tak długiej taśmie. Dziś chodzimy po taśmie moonwalk, lekkiej i dość łatwej do chodzenia - opowiadał Morawski. Każdy wolny weekend spędza na chodzeniu po linie. - Trzeba się zrelaksować. Jeśli człowiek jest spięty - boi się lub bardzo mu zależy - wtedy nie wychodzi. Trzeba cieszyć się chwilą - tłumaczył.
Wszystkie komentarze