Wojciech Wesołowski umarł młodo. Były siatkarz Chemika miał zaledwie 44 lata. W sobotę (16), rodzina, przyjaciele, koledzy z policji, w której pracował po zakończeniu kariery sportowej oraz z boiska, a także kibice pochowali go na cmentarzu parafialnym w Żołędowie.
Wesołowski przegrał z ciężką chorobą Guillaina-Barrego. Dopadła go nagle, paraliż objął całe ciało. Od lata leżał w śpiączce. Mimo wielokrotnych transfuzji krwi (na ratunek pospieszyli kibice i koledzy z boiska, oddając krew), nie udało się go uratować.
Wszystkie komentarze