W samo południe na Starym Rynku blisko sto dziewczyn, kobiet i mężczyźni popierający manifestację, zebrali się, aby walczyć o swoje prawa. Na drugą już bydgoską Manifę stawili się z transparentami i różowymi balonami. - Nasze prawa reprodukcyjne zostały realnie zagrożone - mówiła Anna Wróblewska- Zawadzka. - Jesteśmy tutaj, bo chcemy, aby usłyszały nas władze w Sejmie, w Warszawie. - Matki, córki, ciotki, babki, samodzielne, konkubiny i mężatki! Polska rodzina też dziewczyna i dziewczyna - przypominała liderka spotkania.
Wiele kobiet miało plakaty z hasłami: 'Mniej kleru, więcej genderu!',' Dziewczyny potrzebne są czyny!' czy ' Bydgoszcz chromoli nazioli'. Kobiety rozdawały przechodniom Gazetę Manifową i swoje hasła na kartkach do złudzenia przypominających te z czasów komuny, kiedy cukier i kawa były reglamentowane. Uczestnicząca w Manifie zastępca prezydenta, Anna Mackiewicz rozdawała uczestnikom różowe wstążki. Manifa zatrzymała się m.in.: przy Muzeum Mydła, na ulicy Zaułek, czy przy Trzech Gracjach. Wszędzie przypominała, że protestują przeciw przemocy - instytucjonalnej, fizycznej, seksualnej, przeciwko zaniechaniom i bierności tam, gdzie potrzeba pomocy i wsparcia.
Wszystkie komentarze