Piotr Całbecki, marszałek województwa kujawsko-pomorskiego: – To prawda. Kiedy tylko Ministerstwo Edukacji Narodowej ogłosiło, że z powodu pandemii COVID-19 szkoły będą zamknięte, zaproponowałem stworzenie e-szkoły, będącej platformą edukacyjną dla uczniów z naszego województwa.
– Mieliśmy już wcześniej spore doświadczenie w cyfryzacji szkół, nie musieliśmy więc budować od podstaw. Przypomnę: największy w Europie zakup tablic interaktywnych do wszystkich szkół podstawowych, publicznych i niepublicznych to nasze dzieło. Mieliśmy też do dyspozycji stale rozwijający się Kujawsko-Pomorski Portal Edukacyjny edupolis.pl. To świetne narzędzie informatyczne, z którego już wcześniej korzystało wielu użytkowników. Liczymy, że po doświadczeniach z minionego roku szkolnego przybędzie dyrektorów szkół, pedagogów i uczniów zainteresowanych zasobami tej witryny. Służy ona nie tylko edukacji. Wspomaga nauczycieli i kadrę zarządzającą placówek, ułatwia wymianę doświadczeń i organizację wspólnych lekcji w sieci.
– Dlatego grzechem byłoby nieskorzystanie z nich w tej trudnej dla oświaty sytuacji. Mieliśmy ludzi, idee i już pewne doświadczenie, więc zorganizowanie e-szkoły nie było dla nas problemem nie do rozwiązania. A najważniejsze – nie baliśmy się tego zadania.
– Wtedy, na samym początku, największa niepewność związana była ze znalezieniem nauczycieli, którzy poprowadziliby lekcje w sieci.
– Niepotrzebnie się niepokoiliśmy. Zgłosili się do nas natychmiast wybitni nauczyciele z różnych dziedzin i można było rozpocząć zajęcia praktycznie od ręki. Należy przypomnieć i docenić to, że przyjeżdżali do studia i prowadzili lekcje w czasie, kiedy inni bali się wyjść z domu. W dobie pandemii nasza platforma edukacyjna zaczęła działać jako pierwsza w Polsce. Dzięki temu w Kujawsko-Pomorskiem nie było żadnej luki w kontakcie ucznia z nauczycielem. Podkreślam tę kwestię, bo choć w sieci można ściągnąć materiały do nauki, to przecież nie to samo co lekcja z prawdziwym pedagogiem. Tego się nie da zastąpić. Najbardziej zależało mi na tym, aby zajęcia odbywały się na żywo.
– Mam dzieci w wieku szkolnym. Obserwuję, że odchodzą od traktowania telefonu komórkowego i komputera jako narzędzi służących jedynie do prostego czerpania informacji, gier czy oglądania filmów. Używają ich przede wszystkim do komunikowania się. Robią to niemal bez przerwy. Online rozmawiają, dzielą się swoimi działaniami. To ich interesuje, a nie tylko bierne czerpanie informacji. Pragną „żywego” kontaktu w sieci. Skoro tak, powinno to również zadziałać w przypadku zdalnych lekcji – pod warunkiem, że będą prowadzone autentycznie na żywo. Sukces e-szkoły jest z tym związany – dlatego młodzież zainteresowała się naszymi e-lekcjami. Poprowadzili je, co bardzo ważne, nauczyciele z różnych szkół w całym regionie – z Bydgoszczy, Unisławia w powiecie chełmińskim, Torunia, Golubia-Dobrzynia, Inowrocławia, Brodnicy, Kowalewa Pomorskiego, Włocławka. Doświadczeni i wciąż pełni pasji. Staraliśmy się, aby rozpoznawalność pedagogów była jak największa, bo to także przydawało autentyczności. I to zadziałało.
– Nauczyciele z e-szkoły stali się autorytetami. Powstała autentyczna więź. Identyfikacja jest niezbędna, aby nauczyciel stawał się także wychowawcą. Bez zaistnienia tego czynnika, bez rozpoznawalności i zaufania, a z drugiej strony spontaniczności, nie byłoby sukcesu.
– Opowiadali, jak bardzo starannie przygotowali się do swoich lekcji. Każda kolejna była całkowicie nowym wyzwaniem. Mieli świadomość, że ogląda ich i ocenia znacznie więcej niż dwadzieścia kilka osób w normalnej klasie. Do tego nie mieli z nimi bezpośredniego kontaktu. Pracowali z poczuciem, że muszą swoich uczniów, siedzących przed ekranami monitorów, zainteresować. Każda z e-lekcji musiała więc być ciekawa, a naguczyciele autentyczni.
– Brak obycia z kamerą bywa stresujący, ale w przypadku naszych nauczycieli nie było to problemem. Zachowywali się fantastycznie, tak jakby całe życie prowadzili lekcje w taki sposób. Podziwiałem nowoczesność metod nauczania. Wszystkie były znakomicie dobrane do działania w e-szkole. Trafiały do uczniów zdolnych i tych z kłopotami w nauce. Nasi nauczyciele zdali ten egzamin na szóstkę.
– Sprawy czysto techniczne okazały się rozwiązywalne. Nasze Centrum Kompetencji Cyfrowych Conectio zaproponowało narzędzie, które wytrzymało obciążenie. I, jak się potem okazało, nie było najmniejszych problemów z dostępem do e-lekcji. Bo warto wiedzieć, że informacja o naszej e-szkole rozeszła się błyskawicznie nie tylko w regionie i Polsce. Wśród użytkowników mieliśmy młodzież polonijną z Australii, Nowej Zelandii, USA, RPA, Egiptu, a z Europy najwięcej wejść mieliśmy z Wielkiej Brytanii.
– Do mnie także docierały podobne komentarze. Zajęcia oglądali ludzie, którzy dawno zakończyli edukację w szkole. Byli ciekawi, a poza tym mogli odświeżyć swoją wiedzę. Paleta uczestniczących w zajęciach była więc bardzo szeroka, co bardzo nas cieszy.
– Sprawdziła się. Działała przez całe wakacje – prezentowaliśmy dziedzictwo kulturowe i przyrodnicze Kujaw i Pomorza. Bywa, że młodzi nie mają świadomości piękna miejsc, w których mieszkają, ani ich historii. W szkole nie ma czasu, żeby o tym mówić. Uważam, że dużym sukcesem były wakacyjne lekcje historyczne na temat Jana Pawła II, wojny bolszewickiej i „cudu nad Wisłą”, a także stacjonujących w międzywojniu w Toruniu wojsk balonowych.
– Nie zamierzamy kończyć jej działania. Swoją platformę edukacyjną uruchamia wprawdzie ministerstwo, co blokuje nam dostęp do środków unijnych.
– Podstawową zasadą wydatkowania środków unijnych jest to, że się nie dubluje celów. Unia finansuje ministerialną wersję e-szkoły dla całego kraju. W związku z tym nie możemy, w takim jak do tej pory zakresie, finansować naszej e-szkoły także ze środków Unii Europejskiej. Ale z niej nie zrezygnujemy. Chcemy ją poprowadzić, korzystając z własnych środków. Uważam, że każdy region ma swoją specyfikę i ten regionalny aspekt powinien być w szkołach zauważany i podkreślany. Wzmacniamy przecież w ten sposób regionalną tożsamość. Dlatego kontynuujemy kujawsko-pomorską e-szkołę.
– Po pierwsze dla uczniów, którzy do szkoły chodzić nie mogą lub nie będą mogli, np. z powodu choroby. Wiemy, że średnio do 5 tysięcy uczniów dziennie przebywa na zwolnieniach lekarskich. I choćby dla nich warto nasze e-lekcje prowadzić. Istnieje także ogromne zapotrzebowanie na zajęcia indywidualne i pozalekcyjne. Zamierzamy tę deficytową niszę również wypełnić, promując wartości naszego regionu. E-szkoła, która powstała w związku z pandemią, jest szansą na powszechniejsze niż dotychczas wykorzystywanie innowacyjnych narzędzi w nauczaniu.
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze