W środę (11 marca) przed południem do przychodni przy al. Prezydenta Kaczyńskiego w Bydgoszczy przyszła 68-letnia kobieta. Z bólem głowy i katarem. Zarejestrowała się i razem z innymi pacjentami czekała na wizytę. W trakcie wywiadu w gabinecie lekarz pytał o objawy i czy miała kontakt z kimś z Włoch, Niemiec lub innego kraju. Pacjentka potwierdziła, że jakiś czas temu spotkała się z osobą, która wróciła z Niemiec.
Zgodnie z procedurą lekarz natychmiast zawiadomił pogotowie ratunkowe i służby sanitarne. Kobieta specjalnym ambulansem została przewieziona do szpitala zakaźnego w Bydgoszczy. – Wyprosiliśmy wszystkich z przychodni i przeprowadziliśmy dezynfekcję – informuje lekarz rodzinny Beata Mikołajczyk-Bartosz. – Po czterech godzinach mogliśmy ponownie przyjmować chorych. Wcześniej kontaktowaliśmy się ze szpitalem, tam powiedziano nam, że to zwykła grypa. Nie ma zagrożenia.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, pacjentka była bardzo przejęta zamieszaniem, jakie wywołała. – Kombinezony, specjalna karetka, maski, to ją przeraziło – słyszymy w przychodni. – Powiedziała wprost, że żałuje, że powiedziała o kontakcie z osobą, która wróciła z Niemiec. Brak słów.
Od poniedziałku na drzwiach wejściowych lecznicy na Kapuściskach jest naklejona kartka z komunikatem, by osoby, u których istnieje podejrzenie zakażenia, nie przychodziły do przychodni czy szpitala, a tam dzwoniły. – Mówią też o tym w radiu, telewizji, piszą na portalach internetowych, a i tak ludzie przychodzą – komentują pracownicy przychodni.
Wszystkie komentarze