Aleksander Ławniczak, szef bydgoskiego oddziału Młodych Demokratów: – Podobny do poprzednich, od kiedy PiS przejął władzę. Ekipa rządząca zagwarantowała nam wiele różnych niespodzianek. Myślę, że najważniejsze wydarzenia to zdecydowanie sytuacja na granicy z Białorusią, coraz wyższa inflacja i oczywiście – niestety niezmiennie – pandemia.
– Pojawiają się głosy, że Rosja planuje zaatakować Ukrainę. Mam ogromną nadzieję, że do tego nie dojdzie. Jeśli zaś chodzi o sam polsko-białoruski konflikt, to tutaj pozytywnie oceniam działania rządu. Wydaje się, że zareagowano dość poprawnie, szczególnie, że alternatyw wiele nie było. Jest jeszcze kwestia muru, co do którego jestem już bardziej sceptyczny. Myślę, że projekt – bez przetargu – wart miliardy nie ma tutaj racji bytu, bo niczego społeczeństwu nie gwarantuje.
– Jeśli cokolwiek miałoby to uczynić, to byłaby to właśnie inflacja. Nie oszukujmy się, być może część społeczeństwa przejmuje się np. kwestią wymiaru sprawiedliwości, ale najlepszym bodźcem do zmiany ekipy rządzącej, będzie to, co odczujemy w portfelach. Zwłaszcza że jak na razie nie dostaliśmy zaliczki z naszego Krajowego Planu Odbudowy, a inne kraje otrzymały już pierwszą transzę.
– Z tego, co wiem, to tak. Ma być to inaczej rozwiązane – nie za pośrednictwem rządu – ale dopiero pod koniec 2022 roku. A w obecnej sytuacji czas jest kwestią kluczową.
– Nie ma takiej opcji, bo sejmowa większość tej ekipy wisi na Zbigniewie Ziobrze, a ten polityk doprawdy nie jest znany z ustępstw. Wydaje się, że premier mógłby odpuścić, ale szef Solidarnej Polski od dawna jest mentalnie poza Unią.
– Trudno mi przewidywać przyszłość, ale na ten moment – jak widzimy – Kaczyński i Ziobro żyją w symbiozie, bo jeden nie może istnieć bez drugiego.
– Nie wydaje mi się. Myślę, że Konfederacja za wszelką cenę będzie chciała pójść sama, bo to stanowi jeden z jej najważniejszych atutów. Są outsiderami i grają typowo na siebie, co pokazały i wybory do Parlamentu Europejskiego, i wybory do naszego Sejmu.
– Nie nazwałbym polityków Konfederacji konserwatystami, szczególnie patrząc na np. konserwatystów brytyjskich, ale brakuje w Polsce partii prawdziwie konserwatywnej, szczególnie, jeśli mamy na myśli sprawy gospodarcze.
– Z jednej strony tak, aczkolwiek to ugrupowanie już dawno straciło siłę przebicia.
– Polityka się zmienia, percepcja społeczeństwa też się zmienia. Uważam, że PO od lat stara się dostosować do tego, jak świat jest zbudowany. Była, jest i będzie raczej centrowa.
– Posłanka Monika Pawłowska mnie bardzo zaskoczyła – najpierw przeszła z Lewicy do Porozumienia Jarosława Gowina, a potem do PiS-u. Oczywiście transfery w polityce są czymś normalnym, ale z Lewicy do partii Jarosława Kaczyńskiego jest naprawdę daleka droga. Szczególnie że pani posłanka Pawłowska była tą, która w sprawach światopoglądowych zawsze najgłośniej krzyczała.
– Raczej nie, bo z Prawem i Sprawiedliwością już nie pójdzie. Może próbować z PSL-em, który też będzie walczył o przekroczenie progu w najbliższych wyborach. I tak się pewnie stanie, jeśli do wyniku ludowców swoje trzy grosze dorzuci Porozumienie. Do tej dwójki raczej nie dołączy Szymon Hołownia, który próbuje się od zgranych twarzy odseparować.
– Miałbym rzecz jasna taką nadzieję, aczkolwiek słuchając wypowiedzi Szymona Hołowni, wnioskuję, że chce się odizolować od duopolu PiS-PO, co moim zdaniem w obecnej sytuacji nie ma większego sensu, ale skoro tak chce…
– Przede wszystkim ja inaczej widzę ten spór, który w dzisiejszej Polsce się toczy, ale sądząc po wypowiedziach Hołowni, może rzeczywiście wierzy w to, że na takiej retoryce i takich działaniach zyska.
– To chyba musiałbyś zaprosić kogoś z Lewicy… Na razie, jak widzimy, jest dość podzielona przez działaniach przewodniczącego Czarzastego.
– Mimo wszystko tak, chociaż najpierw powinna porozumieć się sama ze sobą.
– Powrót Donalda Tuska do polskiej polityki można za taki uznać.
– Zobaczymy przy okazji wyborów. Myślę, że polityk formatu przewodniczącego Tuska zjednoczy opozycję.
– Nie, nie całą. Pomijając Konfederację, o której już rozmawialiśmy, osobiście widziałbym wspólną listę Hołowni, PSL-u i PO. Bez Lewicy, chociaż oczywiście mówię tylko i wyłącznie w swoim imieniu.
– Sądzę, że ze swoimi wizjami pozostaje poza spektrum centroprawicowym. Nie łączyłbym tych dwóch spojrzeń na świat. Do PO na pewno bliżej ma Władysław Kosiniak Kamysz niż Adrian Zandberg.
– To jest dobre pytanie. Cały ten program jest oczywiście bublem przepychanym na kolanie, ale jestem w stanie sobie wyobrazić, że PiS zareklamuje to jako wielki sukces. Noga już im się powinęła – przy nauczycielach i policjantach, chociaż z tego mogą się jeszcze wykaraskać. Nie wytłumaczą się jednak z sytuacji gospodarczej, bo można mówić, że inflacja jest w całej Europie, ale jakoś trzeba uzasadnić, dlaczego u nas jest największa.
– Kwota wolna od podatku podniesiona do 30 tys. zł rzeczywiście może wpłynąć na to, że wiele grup zyska, aczkolwiek resztę tego pakietu ustaw oceniam negatywnie.
– Nie uczę się co prawda już w liceum, więc ten projekt nieszczególnie mnie dotyczy, ale mam młodszą siostrę, która jest jeszcze w szkole średniej. Trochę się więc obawiam, aczkolwiek mam przeczucie, że może to być kolejna wrzutka, mająca na celu odwrócenie uwagi opozycji od afery Pegasusa i spraw gospodarczych. Ścieżka legislacyjna jeszcze chwilę potrwa, teraz projekt trafi do Senatu, a potem – najprawdopodobniej – do podpisu Andrzeja Dudy. Wiele się jeszcze może wydarzyć; prawdopodobne jest, że skończy się tak jak z „Lex TVN".
– Nie. PiS będzie kleił większość jak tylko będzie mógł, ale ten rząd dotrwa do 2023.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze