Samolot raczej odpada. Balon lub sterowiec
Ktoś nacisnął migawkę na wysokości ok. 50 metrów. I nie było w tym żadnego przypadku. Skąd takie wnioski? Do pracy wybrał najbardziej odpowiednią porę dnia, wczesny poranek. Niebo bezchmurne, błękitne, słońce delikatnie przygrzewało, dawało piękny, wyraźny cień. Można to odczytać po konturach budynków ciągu kamienic na obecnej ul. Gdańskiej. Gdzie był fotograf w chwili zrobienia zdjęcia? Na pokładzie samolotu, a może w koszu balonu? Przyjrzyjmy się zdjęciu jeszcze bliżej. Analizując ówczesną technikę fotograficzną, można założyć, że zostało wykonane za pomocą migawki szczelinowej. Obraz naświetlono na szklanej kliszy w formacie 13x18 - stąd doskonała jakość. Niska czułość wymagała długich czasów naświetlania, obiektywy kamer były bardzo ciemne, jak na dzisiejsze warunki. Można przypuszczać, że raczej to był kosz balonu, niż samolot. Obraz nie jest rozmazany, a w przypadku samolotu - powinien być, mając na uwadze np. prędkość przelotu na tak niskiej wysokości. Fotograf, siedząc w koszu, miał więcej czasu, by dobrać prawidłowy kadr. W samolocie niemal na pewno by mu go zabrakło. Autor zadbał, by nie zrobić zdjęcia pod słońce. Być może użył najnowszego wówczas aparatu z migawką centralną typu Compur, która od 1912 roku była powszechnie stosowana i jest niezastąpiona do dziś. A może to nie był balon, tylko sterowiec (jak na zdjęciu powyżej, które w rzeczywistości okazało się mistyfikacją)? Przecież można sobie wyobrazić, że pan z aparatem wisi 50 m nad ziemią w sterowcu unoszącym się nad miastem. Jest wiele niewiadomych, ale też kilka faktów niebudzących wątpliwości. Skupmy się właśnie na nich i przenieśmy do Bydgoszczy sprzed ponad stu lat.
Wszystkie komentarze