Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz / Agencja Wyborcza.pl
1 z 7
Jaja jak berety
Podczas targów zaprezentowano m.in. pisanki. Robiono je w sposób tradycyjny - niektóre drapano, inne od razu pokrywano różnymi kolorami. Podczas warsztatów niektórzy spróbowali swoich sił. Efekty były dobre. Tzn. nikt nie krzyknął: jaja jak berety.
Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz / Agencja Wyborcza.pl
2 z 7
Połączenie garnka i bigosu
Garnki gliniane - wyroby również tradycyjne, zgodnie z tym, jak wykonywano je 150 lat temu. Tomasz Poraziński, autor glinianych garnków zapewniał, że można z nich korzystać na co dzień, a nie od razu odstawić na półkę. - Szczególnie smaczny jest przechowywany w nich bigos - zapewniał.
Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz / Agencja Wyborcza.pl
3 z 7
Reprezentant z Australii
Raczej nie stanie się tak, że australijskie kangury zastąpią u nas wielkanocne zające. A na pewno już w najbliższym czasie. Podczas targów reprezentant z antypodów w Ostromecku był jednak obecny. Ubrania tworzone przez Polki z wełny, której dźwięczna odmiana brzmi: merynos australijski. Również cieszyły się powodzeniem.
Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz / Agencja Wyborcza.pl
4 z 7
Gałganek za zająca?
Zająca z wielkanocnych święconej jeszcze nie wyparły. Ale gdyby zależało to od dzieci, to kto wie. Stoisko z maskotkami - gałgankami było oblegane przez milusińskich. Tak więc zające, drżyjcie.
Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz / Agencja Wyborcza.pl
5 z 7
Im autor starszy, tym rzeźby lepsze
Irena Mayer, która je tylko maluje, powiedziała, że ich autor Henryk Chyła miał wieloletnią przerwę w rzeźbieniu. Na oddanie się pasji nie pozwalały mu obowiązki zawodowe. Od trzech lat powrócił do ich produkcji rzeźb i jak mówi pani Mayer. - Teraz to one są jeszcze lepsze
Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz / Agencja Wyborcza.pl
6 z 7
Zając do koszyka
Trzy godziny pracy, jednego składa się z kilku elementów i choć to tylko tradycyjny zając, wciąż przyciąga odwiedzających ostromecki Pałac. Świetnie prezentuje się w koszyku, ale wiklinowym
Fot. Arkadiusz Wojtasiewicz / Agencja Wyborcza.pl
7 z 7
Biżuteria nie z Chin
Różna biżuteri była prezentowana. Mniejsze, większe, okrągłe, srebrne, złote. I choć nie produkuje się ich pojedynczo, ale grupowo, a trwa to do 3 tygodni. Już na pierwszy rzut oka widać, że nie jest to jakaś chińska podróbka.
Wszystkie komentarze