- Ludzi w tym roku jakby mniej - komentowały załogi zabytkowych linii uruchomionych z okazji Nocy Muzeów w Bydgoszczy. Być może mniejsza frekwencja w jelczach i ikarusach wynikała z przeniesienia ich przystanku początkowego ze Starego Rynku na pl. Kościeleckich. Może rzeczywiście coroczne darmowe wizyty w muzeach bydgoszczanom się nieco przejadły. Nie zmienia to faktu, że znowu mnóstwo nas wyszło z domu, by w sobotni (19 maja) pozwiedzać. A organizatorzy się przygotowali: w muzeum wojskowym można było wziąć do ręki karabin czy wsiąść do czołgu, muzeum mydła zaaranżowało przestrzeń przed swoją siedzibą przy ul. Długiej, wypełniając ją także plastikowymi wanienkami, przy których robiono wymyślne zdjęcia, z bwa wychodziło się z plecakotorbą na pamiątkę, w muzeum okręgowym czekał oczywiście skarb znaleziony w katedrze, itd. A wracając do zabytkowych linii - jak zwykle furorę robił tramwaj Herbrand, do czasu aż się nie zbuntował. Tak w nim strzeliło i się zadymiło przed mostami Solidarności, że wstrzymał ruch. Trzeba było go przepchnąć na martwy teraz tor na ul. Bernardyńskiej, co było dodatkową atrakcją dla przechodniów
Wszystkie komentarze