We wtorkowe (6 sierpnia) południe w Bydgoszczy dwóch mężczyzn tonęło w wodach Brdy. Mimo reanimacji, jeden z nich zmarł w szpitalu.
Bydgoska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie przyczyn śmierci nastolatka. - Na razie nie wiemy, co się wydarzyło. Kilka dni wcześniej dzwonił do mamy - mówią nieoficjalnie policjanci.
Prokuratura sprawdza, czy opiekunowie w odpowiedni sposób zajmowali się dziećmi. Znamy więcej szczegółów tragedii, jaka wydarzyła się 16 lipca nad jeziorem Stelchno
Policjanci ze Świecia, pod nadzorem prokuratora, wyjaśniają okoliczności utonięcia 10-latki. Do tragedii doszło w ostatnią niedzielę.
- Zmarła z wychłodzenia, prawdopodobnie po pijanemu wpadła do wody - słyszymy w prokuraturze
- Na razie nie wiemy, kim był ten mężczyzna - nie kryje policja. Jego zwłoki wyłowiono z Brdy w bożonarodzeniowe przedpołudnie.
Są podejrzani o pobicie - mówi Włodzimierz Marszałkowski, szef Prokuratury Bydgoszcz- Południe, który nadzoruje śledztwo w tej sprawie.
- Sprawdzamy wszystkie wątki. Potwierdzamy, że tego dnia w okolicy doszło do trzech bójek. I jeden z mężczyzn miał "siekierkę" - słyszymy w prokuraturze.
Niepokoi mnie fakt, że na terenie Starego Miasta mają miejsce wydarzenia, które stwarzają niebezpieczeństwo, i poruszają się po nim bez przeszkód uzbrojeni w niebezpieczne narzędzia osobnicy - podkreśla przewodniczący Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego w Radzie Miasta Bydgoszczy.
W mediach społecznościowych pojawiają się rozmaite scenariusze tragicznego wydarzenia z piątkowego wieczoru nad Brdą w samym centrum Bydgoszczy. Na oczach przechodniów utonął młody człowiek. Jego ojciec prosi świadków o zgłaszanie się i udostępnia krótki film.
Prokuratura zleciła sekcję zwłok 21-letniej Mołdawianki, która utonęła w gliniance.
Nie udało się uratować mężczyzny, który skoczył do stawu w Żołędowie. Ani reanimacja, ani przylot śmigłowca LPR nie przyniosły skutku.
Prokuratura przedłuża śledztwo w sprawie śmierci nastolatka z Ciela. Rodzina pilnuje śledztwa i składa kolejne wnioski dowodowe.
Nastolatek z Ciela, który latem utonął w stawie w Olimpinie, nie był pod wpływem narkotyków, ale przed śmiercią pił alkohol.
37-letni mężczyzna utonął w jeziorze w Pieckach. - Wypłynął na jezioro na materacu, prawdopodobnie nie potrafił pływać - informują policjanci.
Trwa akcja poszukiwawcza dwóch bydgoszczan, którzy utonęli na jeziorze w Chomiąży Szlacheckiej. W tle tragedii amfetamina, marihuana i alkohol.
Prezydent Rafał Bruski spotkał się dziś (8 lipca) z Filipem Dworzeckim, emerytowanym policjantem, który kilka dni temu wziął udział w akcji ratowania sześciu osób w pobliżu plaży strzeżonej Gdańsk - Wyspa Sobieszewska.
Sześć miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem odbycia kary na dwa lata - taki wyrok usłyszeli ratownicy, którzy nie uratowali tonącego w jeziorze mężczyzny na strzeżonym kąpielisku w Borównie.
Z Brdy wydobyto ciało mężczyzny. To poszukiwany od kilku dni obywatel Białorusi.
Trwa tragiczna seria utonięć. W niedzielę utonął mężczyzna, który pływał w jeziorze w Pieckach.
Nie ustają poszukiwania dwóch chłopców Huberta i Filipa, którzy na początku tygodnia zniknęli w jeziorze w Wąsoszu. W działania włączyli się policjanci z Komisariatu Wodnego Policji w Poznaniu ze specjalistycznymi psami.
Policja zna już prawdopodobny przebieg tragicznego utonięcia w Wąsoszu. Uratował się tylko Mikołaj, najstarszy z trzech chłopców.
20-latek skoczył do wody z pomostu do jeziora w Świekatowie. Już nie wypłynął. Jego ciało wydobyli płetwonurkowie. Podobna tragedia zdarzyła się w Wąsoszu koło Szubina. Tam wciąż trwa akcja poszukiwawcza.
Z Brdy wyłowiono ciało 22-latka, który w piątkowy wieczór pływał w rzece ze znajomymi. Tragedia zdarzyła się na Piaskach.
Jutro (14.02) trzej ratownicy z Borówna staną przed bydgoskim sądem za to, że nie pomogli na czas tonącemu nastolatkowi. Grozi im do 5 lat pozbawienia wolności.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.