- Nie zgadzamy się na braki kadrowe, wakaty, ciągłe zastępstwa. Na przeładowaną podstawę programową, na widmo zdalnej nauki lub zimnych klas, na brak podwyżek, utrudniony awans zawodowy, na kłamstwa o naszej pracy - mówili nauczyciele pikietujący w piątek (14 października) przed Kuratorium Oświaty w Bydgoszczy.
Biuro kujawsko-pomorskiego kuratora oświaty było zamknięte na klucz. Ochroniarz zatarasował drogę protestującym, którzy nieśli "Kartki do Czarnka". - To była przemoc, złożymy na niego skargę - zapowiadają.
Nauczyciele, ale też rodzice, uczniowie i aktywiści będą protestować w Bydgoszczy przeciwko zmianom w edukacji wprowadzanym przez rząd i domagać się większych pieniędzy na oświatę.
- Resort niewiele wie o realiach pracy w szkole. Proszę wyobrazić sobie, że godziny czarnkowe obowiązują też w bibliotekach pedagogicznych. Tam ani dzieci, ani rodziców nie ma. Ale konsultacje dla nich mają być - mówi Mirosława Kaczyńska z ZNP w Bydgoszczy. W szkołach w regionie rozpoczął się właśnie "czarny tydzień".
Minister Czarnek pokazał na slajdzie, że będą 9-procentowe podwyżki. Ale nie odniósł się do tej własnej propozycji, nie podał konkretów i nie odpowiedział na żadne pytanie związków w tej kwestii. Chodziło chyba jedynie o uspokojenie nastrojów wśród nauczycieli - mówi prezes okręgu kujawsko-pomorskiego ZNP.
Proszę zaproponować inżynierowi elektrykowi czy specjaliście z zakresu chłodnictwa i klimatyzacji pracę w szkole za 1835 zł. Zapyta, czy to tygodniówka.
Część nauczycieli z Bydgoszczy idzie na zwolnienia chorobowe. W SP nr 14 na Bartodziejach paraliż. Rodzice sami organizują opiekę dla dzieci. Nauczyciele protestują przeciw niskim płacom i coraz trudniejszym warunkom pracy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.