Marek Iwiński, plastyk miejski, chce, by już podczas najbliższej zimy na Starym Rynku działały ogródki zimowe zdobione tujami, świerkami i świątecznymi ozdobami. Już wiadomo, że przynajmniej sześciu restauratorów jest przeciwko.
Każdy z ogródków musiał zyskać akceptację plastyka miejskiego Marka Iwińskiego. W przeciwieństwie do lat ubiegłych, kolorostyka nie ogranicza się do bieli i ecru, pojawiły się brązy, a nawet czerń. Zasady regulujące, jak ogródki powinny wyglądać, powstały wiosną zeszłego roku. Są proste: ogrodzenia mają być ażurowe, lekkie, upiększone kwiatami w donicach, kwietnikach, wykonanych z naturalnych materiałów (ceramika, drewno, wiklina, kamień) oświetlenie subtelne, kolorystyka stonowana. Właściciele powinni zastosować elementy nawiązujące do indywidualnego charakteru lokalu, historii kamienicy, czy miejsca usytuowania. Jeśli te wymogi nie są spełnione, służby miejskie interweniują. Tak było w przypadku ogródka przy klubie Xoxo. Zamiast estetycznej budki, stanęła drewniana szopka do złudzenia przypominająca saunę albo składzik na narzędzia. Złośliwi porównywali ją do większej sławojki. - Wygląda to źle, właściciel lokalu także jest rozczarowany, bo nie taki pawilon zamawiał - tłumaczy plastyk Marek Iwiński. - Otrzymaliśmy już zapewnienie, że pawilon zostanie usunięty lub tak przebudowany, aby pasował do otoczenia. Pozytywne komentarze, jak co roku, zbiera umeblowany w marynistycznym stylu ogródek na Wyspie Młyńskiej, ogródki przy restauracjach Katarynka i Karramba, czy przy Sowie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.