- Największe i wymagające największego wsparcia oddziały ratunkowe w Bydgoszczy nie dostały rządowego dofinansowania. Coś tu nie gra. Zaapelowałem do ministry zdrowia, by przejrzała listę rankingową jeszcze raz - mówi poseł Jan Szopiński (Lewica).
Po nocną pomoc medyczną w razie potrzeby można zwrócić się do pięciu punktów ochrony zdrowia w Bydgoszczy. W nagłych przypadkach na pacjentów czekają szpitalne izby przyjęć.
Śmiem twierdzić, że tragiczne sytuacje na szpitalnych oddziałach ratunkowych będą się powtarzać. Fundamentem tej literatury grozy jest skrajne niedofinansowanie systemu. Po pieniądze musimy i mamy obowiązek zgłosić się my. Już nie tylko lekarze, personel medyczny. My - obywatele - przekonuje Bartosz Fiałek, bydgoski lekarz.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.