W jury tym razem zasiedli: Sylwia Sass z działu korekty, Ewa Mierzwińska-Chmiel i Magda Knioła, graficzki "Wyborczej", Jacek Glugla, redaktor naczelny bydgoskiej "Wyborczej" i Andrzej Tyczyno, jego zastępca.
Nie wiedzieli, skąd są pączki. Oznaczyliśmy je tylko cyframi. Oceniali ich wygląd i smak, w szkolnej skali od 1 do 6. Dopiero po podliczeniu punktów, dowiedzieli się, gdzie zostały zakupione.
Obrady potraktowali poważnie. Każdego pączka oglądali, wąchali, potem spokojnie przeżuwali. No, prawie każdego. Bo niektóre - według opinii części jury - okazały się niemal niejadalne. Jak ocenili pączki?
- Może się mylę, ale chyba czuć grzybami. Leśnymi - od słów Andrzeja rozpoczęły się rozmowy o pączku z nr 3. Kolejne opinie, niestety, wcale nie były łagodniejsze. - Jakby powidła były zepsute - mówiła Ewa.
Jacek: - A ciasto to chyba z zakalcem. Gdyby można było, dałbym zero.
Ewa ostatecznie nie dojadła swojego kawałka.
Pączek dostał zaledwie 19 na 60 możliwych punktów. Jurorom trudno było ukryć zaskoczenie, gdy dowiedzieli się, że to pączek od Sowy. W naszym ubiegłorocznym rankingu - królował.
Piekarnia przy Gdańskiej 27 serwuje ogromne pączki. - Zdecydowanie największe z wszystkich - mówił Jacek.
Na Magdzie i Ewie gabaryty nie zrobiły wrażenia. Kręciły nosem: - Za bardzo czuć olej, jakby był stary. A nadzienie też nie jest fajne - mówiły. Po kilku kęsach zrezygnowały z konsumpcji.
Andrzej też się nad pączkiem nie rozpływał, ale dojadł. - Jestem dzieckiem komuny, wychowanym tak, że jak ma się coś zmarnować, to lepiej zjeść i odchorować - śmiał się.
Pączkowi z Pychotki jury przyznało 27 punktów.
- Ale słodki. Cukier zabija smak - Sylwia już przy pierwszym kęsie miała dość. Na nadmierną słodycz narzekali wszyscy jurorzy. Do listy "zarzutów" dołączyło zbyt suche ciasto (jak zauważyła Magda) i mocno kruszący się lukier (uwaga Andrzeja).
Rezultat: pączek dostał 30 punktów.
- Może być, choć szału nie robi - to pierwsze słowa Jacka, gdy ugryzł pączka. Sylwia, doświadczona już przykrym smakiem poprzednich pączków, zauważyła: - Smak nie odrzuca, więc nie jest tak źle.
Andrzejowi podobało się, że pączek ma "pierścionek", jaśniejszą obręcz w połowie. - To podstawa - mówił.
Pączek z piekarni Muszysńcy od jurorów dostał 32 punkty.
- Nie wiedziałam, że pączki mogą się tak bardzo od siebie różnić - powiedziała Ewa już po pierwszym kęsie. I nie był to okrzyk zachwytu.
Sylwia oceniła krótko: - Smakuje jak drożdżówka. Magda dodała, że z założenia miał to być pączek z różą, ale założenia nieco rozbiegły się z rezultatem, bo smakuje "nijak". - I jest trochę jakiś sztuczny - dodał Andrzej.
Pączek z Batona dostał 32,5 punktu.
- Smakuje jak naleśnik - pierwsze zdanie Ewy nie było żartem. I okazało się, że podobne wrażenia ("jak racuch") mają pozostali jurorzy. - Ma zbyt mocno przypieczoną skórkę, ale nadzieje nie jest sztuczne - ocenił Andrzej.
Pączek z Rem Marco dostał od jurorów 35 punktów.
- Wygląda dobrze - zgodnie orzekli jurorzy, gdy zabrali się za pączka z numerem 7. Już po chwili jednak było słychać pomruki niezadowolenia. - Rozczarowuje. Szkoda, bo prezentował się tak ładnie... - mówiła Sylwia.
Jacek też był krytyczny: - Znów zbyt słodki. Nadzienie pozostawia wiele do życzenia.
Mimo uwag, pączek z piekarni Siódmiak ostatecznie zdobył 36 punktów (dużo więcej w kategorii wygląd, niż smak).
Zimmer Cafe sama nie piecze. Pączki przyjechały z piekarni z Pruszcza Pomorskiego. Jak smakują? Sylwia: - Nadzienie kwaskowate, dobre powidła, śliwkowy smak.
- Jak u babci - dodała Magda. Jacek się nie zgodził: - Nie ma porównania z babcią, ale to bardzo dobry pączek - mówił.
Ostatecznie wszyscy wystawili pączkowi z Zimmer Cafe, bardzo wysokie noty. Zdobył 51 punktów! Różnica punktów między miejscem drugim (36 pkt) a pierwszym - pokazuje, że najlepsze wg naszego jury pączki to zupełnie inna liga, niż pozostałe.
Tak dobrze został oceniony jeszcze jeden pączek. Który?
Przy tym pączku żaden z jurorów nie kręcił nosem. - Wygląda dobrze, smakuje też - mówił Andrzej. Magdę zachwycił wyjątkowo smaczny lukier. Wspólnymi siłami jury próbowało znaleźć jakieś niedoskonałości. I znaleźli: śladowe ilości skórki pomarańczowej na lukrze. Ale to nie wpłynęło na ostateczną punktację.
Pączek zdobył 51 punktów.
Żaden z pączków nie uzyskał maksymalnej liczby 60 punktów. Ewa: - Jestem rozczarowana smakiem pączków w tym roku. Ze wszystkich, które testowaliśmy, tak naprawdę zjadłabym dwa.
Ale jurorzy zgodnie twierdzili, że pączki lepiej wyglądały, niż smakowały. Za "prezencję" wszystkie dostały wyższe noty niż za smak.
Najwyższe - pączek z Zimmer Cafe. Na drugim miejscu - ze Staropolskiej. Trzecie miejsce - dla pączka z piekarni Siódmiak.
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze